Wyobrażenia a rzeczywistość XIX-wiecznej Rosji

Jak szybko fascynacja może przerodzić się w przerażenie? Dość szybko, czasami wystarczy spojrzeć na rzeczywistość taka, jaka ona jest, a nie taka jaką sobie ją wyobrażamy. To jest jedno z przesłań „Listów z Rosji" w reżyserii Wawrzyńca Kostrzewskiego. Spektakl został zrealizowany przez Teatr Telewizji Polskiej w 2017 roku na podstawie listów markiza Astolphe'a de Custine'a – dyplomaty, pisarza, podróżnika, który w 1839 roku zwiedzał i odkrywał ówczesną Rosję, poznawał jej specyfikę, Rosjan i zawirowania społeczne oraz historyczne. Zainteresowany także polską kwestią Francuz początkowo był zafascynowany Rosją, natomiast jego stosunek zmienia się dość szybko i diametralnie.

W inicjujących scenach grany przez Piotra Adamczyka Astolphe de Custine jest oczarowany nie tyle samą Rosją, ale opowieściami o niej, swoimi wyimaginowany obrazami. Francuz idealizuje carskie rządy, natomiast wraz z podróżą do Petersburga zaczyna mieć coraz większe wątpliwości co do swoich oczekiwań, by ostatecznie nieomal popaść w obłęd spowodowany nieustającym strachem przed zsyłką na Sybir. W rozmowach z Rosjanami, dyplomatami chwali Rosję, początkowo szczerze ufa nawet Carowi, co wzbudza oburzenie jego rozmówców. W tej części spektaklu de Custine jest niczym nieświadomy nastolatek, który uważa się za dorosłego – nie przyjmuje do wiadomości tego, że rosyjski władca jest tyranem i jednocześnie ślepo wierzy w to, że będąc osobą wykształconą ma pewną wiedzę o stosunkach międzynarodowych. Dopiero po kolejnych rozmowach, spotkaniach (także z rodziną carską) nieprzyjemnościach ze strony środowiska Cara zaczyna dostrzegać to, co przed nim ukrywano, czego nie chciano przekazać opinii międzynarodowego społeczeństwa.

Oprócz pierwszoplanowego de Custina ważnym bohaterem (zbiorowym) wydaje się być sama Rosja – wyjątkowo skomplikowana i trudna do zrozumienia przez obcokrajowców. Rosja pełna skrajności – od carskiego tyrana przez Polkę u boku Carycy po dzieci zesłańców, którzy sami są zesłańcami. Groźna i zastraszona. Niespokojna i niejednorodna. Analizując ten spektakl ze współczesnej perspektywy trzeba mieć świadomość dwóch elementów. Po pierwsze w spektaklu i książce Francuza mamy przedstawiony obraz XIX-wiecznej Rosji i też ze względu na strach i początkową fascynację markiza nie możemy mieć stuprocentowej pewności co do wiarygodności opisów. Po drugie – pomijamy wtedy 180-letnią historię od morderstwa ostatnich członków carskiej rodziny wraz z carem Mikołajem II, przejęcie władzy przez bolszewików, I i II wojnę światową, Wielki Głód, ZSRR i jego upadek po najnowsze wydarzenia. Pominięcie historii jest nieco problematyczne, zwłaszcza w tak skomplikowanym społeczeństwie jak rosyjskie, w którym właśnie aspekty historyczne i polityczne często są nadzwyczaj istotne i mówiące o źródłach poszczególnym działań, wydarzeń. Owszem, w tym spektaklu można znaleźć podobieństwa do współczesności, jednak trzeba mieć świadomość o kwestiach, o których wspomniałam powyżej.

Niemniej, nie oznacza to, że nie powinniśmy tego spektaklu analizować. Wręcz przeciwnie! Analiza zmiany perspektywy de Custine'a, ukazanie związków carskiej rodziny z jej poplecznikami, relacje z obcokrajowcami mogą pozwolić nam zarysować źródła i relacje z XX i XXI-wiecznymi wydarzeniami oraz charakterystyką ówczesnej rosyjskiej społeczności.

Szczególnie interesująco są tutaj przedstawione są stosunki Rosjan do obcokrajowców. Powierzchownie są oni przychylni, chcą, żeby pisano o Rosji, ale... tylko dobrze. „Tak będzie lepiej" – takie słowa słyszy Markiz od jednego z rosyjskich przyjaciół (Grzegorz Marecki). Dobry obraz Rosji jest dla nich ważny, dlatego woleliby, żeby zsyłki na Sybir, kibitki czy też zastraszanie społeczeństwa pozostało tylko w rosyjskiej przestrzeni.

Rosyjscy dyplomaci i strażnicy są w tym spektaklu zazwyczaj dostojnie ubrani, uśmiechnięci, choć ten uśmiech nierzadko wzbudza podejrzenia, strach, niepokój zarówno u markiza, jak i u widzów. Tylko nieliczni potrafią opowiedzieć o tym, że Rosja nie jest tak piękna, jak mówią inni – jednym z nich jest Rosjanin – Książe K grany przez Jerzego Schejbala. Ta kreacja zasługuje na uznanie z uwagi na świadomość swojej roli na scenie, stałości w całym spektaklu. Postać ta jest właściwie epizodyczna, ale na tyle wyrazista, że pozostaje z widzem przez cały spektakl.

Aktorzy zostali wyjątkowo trafnie dobrani przez twórców, dzięki czemu nie mamy wrażenia, że wszyscy są tacy sami – owszem, mają cechy wspólne, ale jednocześnie każdy z nich swoją charakterystyką gry aktorskiej sprawia, że poszczególne postaci nie są jednowymiarowe lecz świadomie wykreowane. Na uwagę zasługuje także rola Komendanta Twierdzy (Przemysław Bluszcz) – bohater niewiele mówi, jedynie kilka krótkich zdań, ale przenikalność jego wzroku powoduje, że słowa stają się zbędne. Jest to jedna z tych postaci, która daje nam wyobrażenie, o specyficznej i niebezpiecznej sytuacji, w jakiej znaleźliśmy się jako widzowie wraz z głównym bohaterem.

Warto zwrócić uwagę na jedną scenę, która po części powraca w późniejszej części spektaklu. Scenę w kibitce. Markiz de Custne wchodzi do niej z ciekawości, ponieważ zauważył ją na ulicy. Został w niej zamknięty przez jednego z Rosjan (Andrzej Mastalerz). Samo zamknięcie miało na celu nie tyle zastraszenie obcokrajowca przez Rosjanina, lecz wyjaśnieniu mu, na czym tak naprawdę polegała polityka carska i jakie wiązały się z tym konsekwencje dla zwykłych ludzi. Jest to scena, w której de Custin autentycznie zaczął się bać, jego słowa i gesty przestały być pewne i niewzruszone, wzrok zaczął uciekać w dal, a w listach zaczęły pojawiać się wątpliwości. W tym momencie w stosunku Francuza do Rosji zaczęła następować zmiana.

Obok de Custina granego przez Piotra Adamczyka głównymi bohaterami są także Car Mikołaj I (Adam Ferency) i Caryca (Halina Łabonarska). Car jest postacią bezwzględną, tyraniczną i nieprzyjmującą innych postaw aniżeli tych jemu usłużnych. Tu znów warto zwrócić uwagę na mimikę aktora – widać dzięki niej, że jest to postać nieznosząca sprzeciwi, wzbudzająca ogólny strach. Natomiast Caryca wydaje się być postacią bardziej skomplikowaną – z jednej strony ma poczucie uwięzienia i widać to w rozmowach z de Custine'm, w których sama mówi, że się dusi. W jej oczach widać wtedy łzy, strach, a nawet załamanie. Z drugiej strony w innych scenach jest ukazana jako silna, bezwzględna i zimna. Razem tworzą oni bardzo mocny duet, który stanowi punkt odniesienia dla widza i głównego bohatera.

Relacja z carską rodziną jest tak naprawdę źródłem wielkiego strachu, koszmarów i omamów u de Custine'a. Francuz w swoich snach widzi rodzinę carską, która chce go udusić poduszką w jego łóżku. W jednej ze scen widzimy go w prosektorium, gdy wokół niego są inne łóżka, na których pod białymi prześcieradłami znajdują się kolejne ciała. Wszystkie wydarzenia, spotkania i wspomniane koszmary są skorelowane z obawami przed zsyłką na Sybir. W tym momencie widać w postaci granej przez Adamczyka przerażenie, które jest przyczyną podjęcia decyzji o powrocie do Francji i rezygnacji ze zwiedzania Moskwy.

Na sam koniec warto jeszcze wspomnieć o scenografii. Obraz Rosji, zwłaszcza tej XIX-wiecznej, kojarzy się ze złotem, przepychem, wielkimi salami, balami, pałacami. Te elementy pojawiają się w spektaklu, ale nie są widzom narzucane. Stanowią istotny element, ale cała uwaga ma być skupiona na przekazie. Bohaterowie przybierają „typowo rosyjskie" suknie, płaszcze, marynarki, co ma ugruntować spektakl w XIX wieku. Ale wciąż nie jest to tak bogate, złote jak chociażby w Pałacu Zimowym i wydaje się, że to dla całego spektaklu jest dobrym rozwiązaniem. Scenografia nie jest przesadzona, lecz dostosowana do tego, co miał tam spektakl przekazać.

„Listy z Rosji" to obraz XIX-wiecznej, carskiej Rosji pełnej sprzeczności, trudnej do zrozumienia, z jednej strony bogatej, a z drugiej ubogiej, zastraszonej. Rosji chętnej do relacji z obcokrajowcami ale tylko na jej warunkach. Te sprzeczności, zawiłości społeczno-historyczne zostały trafnie przedstawione przez twórców, ze szczególnym uwzględnieniem aktorów i gry aktorskiej, w której w tym spektaklu szczególnie istotna jest mimika oraz gesty bohaterów. Nawiązania do współczesności nie są widzom narzucane, to od nich zależy, czy zdecydują się pozostać w tematyce XIX-wiecznej czy też będą próbować przenieść fabułę, wydarzenia, specyfikę Rosji do współczesnej sytuacji.

Spektakl jest obrazem tego, jak zmieniał się stosunek francuskiego dyplomaty do Rosji carskiej i do samej władzy, polityki, a także rosyjskiego społeczeństwa. Jest to dość gwałtowne przejście od fascynacji po przerażenie, gdzie z jednej strony początkowo to było wyobrażenie, a później nastąpiło nieomal zderzenie z rzeczywistością.



Paulina Feliksik
Dziennik Teatralny Kraków
23 stycznia 2021
Spektakle
Listy z Rosji