Wyprawa do świata Brunona Schulza

Spektakl "Karakonia. Pieśni z Schulza" jest nietypową próbą opowiedzenia głównych wątków "Sklepów cynamonowych" Brunona Schulza za pomocą śpiewu, recytacji i plastycznych obrazów. I to się twórcom spektaklu Miejskiego Teatru Miniatura udaje.

Koncepcja, by aktorka Teatru Miniatura Edyta Janusz-Ehrlich zaśpiewała utwory inspirowane prozą Schulza, powstała kilka lat temu. Wtedy muzyk Marcin Kulwas zaproponował aktorce przygotowanie recitalu na podstawie wierszy Leszka Pietrowiaka, który niezwykłą prozę Brunona Schulza ujął w formę wierszowaną. Praca nad materiałem trwała kilka lat. Płytę "Pieśni z Schulza" udało się wydać w 2011 roku. Przeniesienie recitalu na deski Miniatury zaproponował Edycie Janusz-Ehrlich dyrektor Teatru Miniatura, Romuald Wicza-Pokojski, który zaoferował opiekę reżyserską podczas przygotowań teatralnej wersji koncertu.

Marcin Kulwas zgodził się zmienić aranżację, by możliwa była wersja uboższa muzycznie od wersji koncertowej. Ścieżka dźwiękowa zawężona została do dwóch wykonawców - Jarosława Stokowskiego (kontrabas) oraz autora muzyki (odpowiada za gitarę i loopy muzyczne) i grana jest na żywo podczas spektaklu. Z kolei reżyser zaproponował rozbudowaną plastycznie oprawę spektaklu.

W ten sposób narodził się żywy, ciekawy, intrygujący, godzinny spektakl przybliżający dwa główne wątki ze "Sklepów cynamonowych" Brunona Schulza: opis niewielkiego miasteczka Drohobycz i Ulicy Krokodyli oraz opowieść o Ojcu. W rolę narratora powieści a zarazem nie tyle Schulzowskiego Józka, co oddanej Córki wciela się Edyta Janusz-Ehrlich. W inscenizacji Miniatury plastyczny świat wyobrażeń Córki rozgrywa się na naszych oczach dzięki pracy trójki niemych postaci, komponujących żywe obrazy lub uzupełniających treść śpiewanych wierszy o odpowiednie rekwizyty (jak skrzydła kondora, które ostatecznie posłużą do przemiany Ojca w ptaka - zostaną przyczepione do lalki imitującej Ojca).

Za centrum tajemniczego, nieco baśniowego świata służy artystce wielka, podświetlana wewnątrz na czerwono szafa - w niej aktorka śpiewa, siada, czasem się chowa, by w odpowiednim momencie wejść na jej górną część. Cała przestrzeń Sali Prób, gdzie grany jest spektakl, dzięki staraniom autorki scenografii, Moniki Konczakowskiej, przypomina poddasze z oknami w suficie i "starymi" rozkładanymi parawanami z grafikami przypominającymi nieco kreskę Schulza, m.in. imitującymi uliczki małego miasteczka (Drohobycz?).

Aktorzy przenoszą spektakl w przestrzeń metafizyczną, w konwencję snu, pełnego sugestywnych, onirycznych scen. Wielka w tym zasługa tria Jakub Ehrlich, Piotr Srebrowski i Krystian Wieczyński, którzy dwoją się i troją, by świat prozy Schulza ożył. Momentami zachowują się jak performerzy (np. gdy rozbijają sobie na czołach jajka ugotowane na twardo, a następnie krusząc skorupkę szybko je konsumują), rozkładają elementy scenografii, tworzą kompozycje, niekiedy pod dyktando Janusz-Ehrlich, często zupełnie niezależnie. Bogata, żywiołowa muzyka Kulwasa okazała się świetnym tłem dla działań aktorów.

Spektakl utrzymywany jest na równym, wysokim poziomie wokalnym. Edyta Janusz-Ehrlich poza dobrym technicznie śpiewem nadaje losom Ojca dużej dramaturgii (chyba największej, gdy "wyciąga" lalkę Ojca z szafy, pokazując jej świat). Szybkiemu tempu spektaklu umieją sprostać pozostali aktorzy, animujący przestrzeń wokół aktorki. Co ważne, w przedstawieniu udało się zachować prosty, przystępny charakter opowieści, która nie jest trudna ani tak hermetyczna jak proza Schulza.

"Karakonia. Pieśni z Schulza" może być prezentowana już nawet młodzieży gimnazjalnej. Jednak przyjemność z wysłuchania Edyty Janusz-Ehrlich i obejrzenia oprawy plastycznej spektaklu docenić powinni widzowie w każdym wieku, szczególnie dorosła publiczność.



Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
22 listopada 2013