Wywoływanie biesa i baby
Na zakończone w sobotę lubelskie święto teatru organizatorzy zaprosili wielu wykonawców z Rosji. Konfrontacje Teatralne zyskały nowy wydźwięk, bo za tym gestem kryje się próba dialogu z naszymi sąsiadami.- Stan polsko-rosyjskich relacji jest widoczny choćby na przykładzie sejmowych szarpanin - mówił na konferencji prasowej Janusz Opryński. - Polacy traktują Rosjan jak mieszkańców Barbarii. Staramy się więc pokazać wielkie zjawiska rosyjskiej kultury.
Do tych zjawisk zaliczamy również muzykę i literaturę. Do pracy przy festiwalu zaangażowano Agnieszkę Lubomirę Piotrowską - tłumaczkę rosyjskiej literatury i znawczynię rosyjskiego teatru.
Na Konfrontacjach udało się wskrzesić kilku bohaterów - m.in. zbrodniarza Raskolnikowa i bywalców soroczyńskiego jarmarku z opowiadań Mikołaja Gogola. Ducha wciąż żyjącego i tworzącego w najlepsze Siergieja Sznurowa zwanego Sznurem przywołał natomiast Teatr Piosenki ze spektaklem muzycznym "Leningrad". Sam Sznur zagrał na zakończenie festiwalu i przyciągnął prawdziwy tłum.
Mało entuzjastycznie przyjęła publiczność występ rosyjskiego Teatru Kameralnego. Spotkanie bohaterów F. Dostojewskiego i G. Chestertona reżyser, Aleksiej Jankowskij za bardzo przeniósł w sferę dywagacji, aby tytułowa gra w paradoksy była dla widza zrozumiała (podtytuł brzmiał: "Paradoksy zbrodni, albo samotny jeździec apokalipsy") . Zwłaszcza, że kilkunastominutowe monologi o Bogu i naturze człowieka aktorzy wygłaszali w obcym języku. Niewiele pomogły napisy - tego rodzaju spektaklu po prostu nie da się jednym okiem czytać, a drugim oglądać. Dobrą odtrutką na taką egzystencjalną breję byłby śmiech, choćby sardoniczny. Niestety, skrząca subtelną, anglosaską złośliwością dysputa Mr. Ponda z Kapitanem Gehegenem została również bezlitośnie przegadana.
Przykładem przekładu literatury na język teatru w sposób zrozumiały i wcale nie szkolny był spektakl "Gogol. Wieczory" również rosyjskiego Soundrama Studio. Ambitna, muzyczna sztuka, czerpiąca z "Majowej nocy czyli Topielicy" i "Soroczyńskiego jarmarku" została perfekcyjnie przygotowana. Wyjątkowe, folkowo-rockowo-klasyczne dźwięki bazują na operach kompozytorów, dla których pisał Gogol. Oryginalne ludowe stroje dla aktorów kostiumolodzy zaczerpnęli z ukraińskich miasteczek.
Chłopska społeczność wydaje się równie prawdziwa, co wyimaginowana - baby przemieniają się w wiedźmy, że nie wiadomo, czy trwa jarmark, czy sabat, a ludzie żyją na równych prawach z duchami.
Strzałem w dziesiątkę okazała się także "Fryzjerka" Teatru Praktika - opowieść o ważnych sprawach opowiedziana ustami prostej kobiety. Teatr Kana w "Geiście" zaskoczył zaś przemawiającą do wyobraźni scenografią oraz przeszywającym śpiewem Animuli.
Sylwia Hejno
Polska Kurier Lubelski
5 października 2009