Z bezwładu ducha i woli

Stare songi Teatru STU u starszych widzów wywołują wzruszenie, sentymentalną podróż do czasów młodości. Młodszych zaskakują trafnością i niezmiennością treści. W nowych aranżacjach i wykonaniach nabierają nowych znaczeń, a muzycznie i aktorsko zachwycają.

Może dlatego, że młodzi, bez względu na czasy, w których żyją, zawsze tak samo szukają swojej drogi w życiu, tak samo się buntują, tak samo marzą, kochają i cierpią. Tak samo walczą ze światem, który wydaje im się nieprzychylny. Tak samo szukają wartości, którym mogliby hołdować.

Rozumie to Krzysztof Jasiński, który postanowił wrócić do utworów, które przez 55 lat tworzyli dla Teatru STU najlepsi poeci i kompozytorzy.

Od początku swojego istnienia Teatr STU współpracował z wybitnymi przedstawicielami polskiej sceny muzycznej – kompozytorami, wokalistami, autorami tekstów, instrumentalistami. Jan Kanty-Pawluśkiewicz, Krzysztof Szwajgier, Janusz Grzywacz, Marek Grechuta, Maryla Rodowicz, Leszek Aleksander Moczulski, Andrzej Zaucha, Zbigniew Wodecki, Tomasz Stańko, Konrad Mastyło, Jacek Cygan. Dzięki temu powstały takie dzieła jak "Exodus", "Szalona lokomotywa", "Pan Twardowski" czy "Sonata Belzebuba".

Wybrane songi Krzysztof Jasiński wpisał w literacki scenariusz, własnego pomysłu, a aranżację muzyczną powierzył Krzysztofowi Herdzinowi, aby stare songi zabrzmiały na nowo.

Ale w spektaklu znalazły się utwory nie tylko ze spektakli muzycznych. W tej mistrzowskiej kompilacji pojawia się wielka literatura, polska i światowa. Hamlet dyskutuje z Ofelią, Konrad z "Wyzwolenia" zastanawia się, jak wyzwolić Polskę z niewoli politycznej, a naród z bezwładu ducha i woli. Wokół krążą Wiedźmy i kilka innych postaci.

To absolutny fenomen, jak Teatr STU przez ponad 55 lat potrafił budować repertuar na największych dziełach literackich, które nigdy nie tracą aktualności. Jak tworzył realizacje, których inne teatry, przymierzając się do klasyki, mogą tej scenie pozazdrościć. Jak przyzwyczajał widownię do wysokiego poziomu i pewnego nowatorstwa, które nie ma nic wspólnego z dzisiejszymi sztuczkami teatralnymi szytymi tak grubymi nićmi, że tracącymi wszelkie walory teatru wyobraźni.

A przecież scena Teatru STU to trudna scena. Trudna dla realizatorów, bo gdzie się nie obrócą, trafiają na widownię, siedzącą blisko, wyłapującą każde niedociągnięcie. To scena mała, w której trudno o wielki rozmach. A jednak ten rozmach istnieje. Jak za pomocą czarodziejskiej różdżki przenosi się do naszej wyobraźni. I wtedy prostota środków nabiera wielkości. Oczami wyobraźni widzimy wartość dodaną, wszystko co "poeta miał na myśli", a w tym przypadku reżyser.

Ten charakterystyczny rys Teatru STU, widać także w spektaklu "Songi Teatru STU". Bo co my tu mamy? Pustą scenę, na której w dwóch rogach stoją bębny, a pod ścianą kilka świecących lampek. I nagle wkraczają aktorzy w kostiumach, które są tak uniwersalne, że doskonale wkomponowują się we wszystkie przedstawienia, które ten spektakl przypomina. I nasza wyobraźnia zaczyna pracować. Oglądamy fragmenty, a widzimy wszystko. Każdy spektakl, nawet jeśli nie widzieliśmy go w całości, jeśli go nie znamy w oryginale, bo powstał, kiedy nie było nas na świecie.

Młody zespół aktorski, który ten spektakl przedstawia, został skompletowany podczas specjalnego castingu, do którego zgłosiło się wielu śpiewających aktorek i aktorów z całej Polski. Tak więc stare songi Teatru STU, w nowej aranżacji, przedstawi 16-osobowy młody, zespół aktorski, debiutujący w Krakowskim Teatrze Scena STU. I trzeba przyznać, że wszyscy prezentują wysoki poziom. Czasami ktoś się potknie językowo, czasami pogubi się z dykcją, ale złóżmy to na karb stresu premierowego. To na pewno jest do poprawy. Natomiast wokalnie i aktorsko są naprawdę świetni. Mierzą się trudną materią, bo przecież nie jest to materiał rozrywkowy, nie jest to musical. To życiowa podróż, trudne wybory, trudne decyzje, z którymi wszyscy się mierzymy na różną skalę.

"Na szarość naszych nocy / Na naszą bezimienność / Na szarość i nijakość / Jutrzejszych naszych marzeń / na twarzy przezroczystość / Na twarze bez wyrazu / Na nasze oddalenie / Na naszą nieobecność / I rozmów obojętność / Listek iskierkę cierń / Jak kotwicę / Wbij w nasze serce" (sł. Leszek Aleksander Moczulski).

To tylko fragment, a jakie wyzwanie. W obsadzie, którą widziałam na scenie, najbardziej mi się podobała Justyna Schneider. Wokalnie, aktorsko i ruchowo, bo nie możemy zapominać o choreografii przygotowanej przez duet Jarosław Staniek i Katarzyna Zielonka, który zasłużenie zdobywa teatralne sceny muzyczne w kraju.

Krzysztof Herdzin wykonał dobrą pracę. Opanowanie tak trudnej, skomplikowanej i skompilowanej materii, której reżyser Jasiński nadał myśl przewodnią, było nie lada wyzwaniem. Wyzwaniem, któremu Herdzin podołał. Podobnie jak w samej inscenizacji jest tu rys klasyki i tradycji, czyli pierwotnych wykonań i aranżacji, a jednak mamy do czynienia z czymś nowym, dobrym i ciekawym. Trochę się przenosimy muzycznie o kilka dekad wstecz, a jednak jesteśmy tu i teraz. I dręczy mnie myśl, jak to wszystko zabrzmiałoby z muzyką na żywo, skoro i bez tego mamy dreszcze.
Aranżacje Herdzina krążą wokół oryginałów, ale od nich odbiegają. Czasami dosyć daleko, ale widz sobie z tym radzi.

Warto jeszcze wspomnieć o projekcjach Jakuba Ziółkowskiego i Marty Małeckiej. To dzięki nim przypominamy sobie pierwotne wersje utworów czy przedstawień albo luźne nawiązania do nich. To dzięki nim wracamy do współczesności i widzimy, jak niewiele się zmieniło w pewnych kwestiach dotyczących mentalności ludzkiej.

Te elementy budują spójną, zamkniętą całość. Nie spektakl muzyczny, nie musical, ale spektakl dramatyczny z muzyką. Spektakl, na którym Teatr STU stawia po raz kolejny swoją pieczęć.

To jest teatr. Celowo nie piszę TEATR, bo nie lubię podkreślania wyjątkowości wielkimi literami. Wyjątkowość po prostu jest. Kto umie patrzeć, zobaczy.

__

Reżyseria: Krzysztof Jasiński, scenografia: Katarzyna Wójtowicz, aranżacje muzyczne: Krzysztof Herdzin, projekcje: Jakub Ziółkowski / Marta Małecka, asystent reżysera: Monika Lem, choreografia: Jarosław Staniek / Katarzyna Zielonka, konsultacje wokalne: Justyna Motylska.
Obsada: Adam Hadi - Kapłan, Michał Jóźwik - Kapłan, Jeremiasz Gzyl - Kapłan, Hubert Paszkiewicz - Kapłan, Daniel Piotr Antoniewicz - Kapłan, Kamil Olczyk - Kapłan, Daniel Chodyna - On, Aleksander Raczek - On, Adrianna Kieś - Ona, Julia Roman - Ona, Emma Herdzik - Wiedźma, Karolina Szeptycka - Wiedźma, Justyna Schneider - Wiedźma, Agnieszka Tylutki - Wiedźma, Maria Tyszkiewicz - Wiedźma, Sylwia Zelek-Golonka - Wiedźma.
Premiera, 26-27 marca 2022.

 



Małgorzata Klimczak
Dziennik Teatralny Szczecin
31 marca 2022
Spektakle
Songi Teatru STU