Z Chopinem na kanapie

Opera Bałtycka na nowo powitała muzykę Fryderyka Chopina. Po poprzednim spektaklu zatytułowanym "Chopinart", powstał nowy - "Chopinart +"

Spektakl składał się z dwóch części. W pierwszej obejrzeliśmy premierową choreografię "Chopinart +", natomiast w drugiej już znany "Chopinart" (premiera 26 lutego 2010 r.). Stary spektakl był prawdziwą ucztą dla ducha. Jednoaktówka Ho Sin Hanga, choreografia Emila Wesołowskiego oraz zawsze aktualna muzyka Chopina tworzyły w pełni dopracowany występ. Inscenizacja syciła zarówno zmysł słuchu, jak i wzroku. Nowa część, Chopinart +, była kolejną okazją aby zmierzyć się z trudną muzyką polskiego wirtuoza pianistyki.

W magiczny świat "Chopinart +" wprowadzało Preludium Fis-dur. Potem przyszła kolej na następne utwory, którymi były ballady g-moll op.23, F-dur op. 38, As-dur op. 47 oraz f-moll op. 52.

Tematem przewodnim spektaklu były relacje w międzyludzkich związkach. Zdrada, uległość, dominacja, homoseksualizm - te wszystkie problemy zostały poruszone na scenie.

Pierwsza ballada była pokazem tanecznych umiejętności Beaty Gizy, Michała Łabusia i Piotra Nowaka. Niestety odniosłam wrażenie, że tancerze nie do końca wczuli się w muzykę, nie zespolili się z nią, byli gdzieś obok, co wyglądało jakby zupełnie nie zwracali uwagi na muzyczne metrum. Prawdopodobnie wina nie leży po stronie tancerzy, ale dość skomplikowanej i zawiłej choreografii, która poprzez nagromadzenie ruchu blokowała płynność całego tańca i nie pozwoliła wykonawcom wpasować się interpretacyjnie w melodykę utworu.

Prawdziwym smaczkiem był występ duetu - Franciszki Kierc i Filipa Machalaka. Ta para, w dopracowanym układzie, przeplatała złość ze spokojem, dominację z uległością, pokazując relacje powstające w związku damsko-męskim. Wariacja nasiąknięta emocjami, zmieniającymi się w szybkim tempie, rozbudziła oczekiwania publiczności na jeszcze większe doznania.

Zakomponowana przez Pawła Grabarczyka scenografia była bardzo ascetyczna. Składała się z paru mebli, które tworzyły salon. Dzięki kostiumom (panie miały na sobie zwiewne, kolorowe, długie, eleganckie suknie, a panowie garnitury) całość przywodziła na myśl salony, w których spotykała się elita - niekoniecznie ta XIX-wieczna, ponieważ kreacje były raczej współczesne.

W akcie II królowała Beata Giza, która za sprawą swoich niebywałych umiejętności ruchowych przeniosła publiczność w oniryczny świat "Alicji z Krainy Czarów".

Drugie podejście do Chopinowskiej muzyki nie było tak udane jak to poprzednie. Mimo tego był to wieczór zdecydowanie udany. Muzyka wielkiego mistrza została zinterpretowana na nowo. Po takim spotkaniu - mam nadzieję - niejeden z widzów usiądzie z Chopinem na kanapie - u siebie w domu.



Ewa Wójcicka
Teatr dla Was
22 lutego 2012
Spektakle
Chopinart