Z duchami lepiej nie igrać
- Zawsze czułem się dobrze w komediach, choć to gatunek bardzo trudny. Ci, którzy uprawiają zawód aktora, wiedzą, że zmierzenie się z komedią wymaga dużej sprawności. To piekielna praca - mówi aktor GRZEGORZ GZYL przed premierą "Seansu" na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże w Sopocie.Z Grzegorzem Gzylem, odtwórcą roli Karola w komedii "Seans" Noela Cowarda, rozmawia Jarosław Zalesiński:
Rola w "Seansie" to chyba spore wyzwanie aktorskie. Pański Karol musi np. co jakiś czas rozmawiać z dwiema osobami równocześnie. Tempo sztuki też jest dość sprinterskie...
- Inaczej sztuka zrobiłaby klapę. Powodzenie tego gatunku polega przede wszystkim na rytmach. "Seans" powstał dość dawno, więc dodatkowo borykamy się z problemem uwspółcześnienia tekstu, tak by dialog był wartki, a nie literacki. Ufam, że nam się to udało.
Te dwie postacie, z którymi Karol konwersuje równocześnie, to dwie kobiety...
- Obie to żony, jedna nieżyjąca od siedmiu lat, druga żyjąca.
Która jest bliższa Karolowi?
- Myślę, że ta nieżyjąca (śmiech). To demaskuje naturę Karola, bawidamka, frywolnego faceta, tak naprawdę tęskniącego za życiem hulaszczym.
Czy komedia Cowarda nie pokazuje, że jak mężczyzna ma dwie kobiety w sercu, to ta komedia zmienia się z czasem w horror?
- Gdyby taka była puenta naszego przedstawienia, to byłoby bardzo dobrze.
Karol jest też artystą, lubi eksperymenty, np. seans spirytystyczny.
- Powodem, dla którego zaprasza ludzi na ten seans, jest pisana przez niego książka. Karol potrzebuje po prostu inspiracji, pomysłów.
Używa przy tym ludzi?
- I to się na nim mści. Jego zmarła żona materializuje się, co staje się czymś upiornym. Ale i komicznym.
"Seans" to komedia z paroma przesłaniami?
- Przesłaniem sztuki jest przede wszystkim to, że nie ma co igrać z siłami nadprzyrodzonymi, to na pewno.
Z kobietami też nie należy igrać.
- To również na pewno, bo nie wiadomo, jak to się skończy (śmiech).
Rolą w "Seansie" wraca Pan po przerwie do występów w komediach.
- Zawsze czułem się w nich dobrze. Widzowie przychodzący na farsy, które głównie kojarzyły się ze sceną w Sopocie, wiedzą, o czym mówię. Komedia była mi zawsze bliska, choć to gatunek bardzo trudny. Ci, którzy uprawiają zawód aktora, wiedzą, że zmierzenie się z komedią wymaga dużej sprawności. To piekielna praca.
A o dobre teksty komediowe jest trudno.
- W przypadku "Seansu" mieliśmy pewien kłopot, bo trzeba było tekst trochę uwspółcześnić. Ale po tej pracy mówię to samo: komedia jest mi bliska.
Premiera sztuki "Seans" w piątek, 4 października, na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże w Sopocie. Reżyseria: Adam Orzechowski. Kolejne spektakle: 5, 6, 8 i 9 października oraz 20, 21 i 22 listopada.
Jarosław Zalesiński
POLSKA Dziennik Bałtycki
4 października 2013