Żaby na żywo

Jest wystawnie, efektownie, (auto)ironicznie, melodramatycznie, kobiety mają obowiązkowo rozmazane makijaże i chwieją się na obcasach, są robione na żywo "teledyski", a pamiętane z filmu żaby występują, a jakże, w wersji makro. 3,5-godzinnemu show z Wrocławskiego Teatru Współczesnego przyświeca hasło: Czego tu nie ma!

Bohaterowie na łożach śmierci swoich albo swoich bliskich spowiadają się z hurtowych (koniecznie) zdrad, oszustw, porzuceń i pedofilii. Proszą o przebaczenie, gdy jest już za późno, jęcząc o przegranym życiu. Szanse ma tylko nieudany aktor bezwzględnie wykorzystujący 11-letniego syna, gwiazdę teleturnieju dla dzieci, jako trampolinę do kariery. Musiałby tylko usłyszeć apel syna o odrobinę empatii wobec drugiego człowieka.

Całość nuży i przytłacza nadmiarem i efekciarstwem. "Magnolia", przepisany przez Krzysztofa Skoniecznego i Ankę Herbut na scenę scenariusz amerykańskiego filmu z przełomu tysiącleci, ma zalety i wady niedawnego, głośnego serialu w reż. Skoniecznego "Ślepnąc od świateł". Tym razem jednak przeważają te drugie.



Aneta Kyzioł
Polityka
13 czerwca 2019
Spektakle
Magnolia