Zaczarowany świat sceny

Oo czasu, gdy czworo miłośników opery i operetki postanowiło założyć stowarzyszenie, którego głównym wyróżnikiem jest miłość do śpiewu, minęło dokładnie 20 lat, trzy miesiące i siedem dni. Czy można nie uczcić takiego jubileuszu? Trzeba! - pisze Marek Osajda w Kurierze Szczecińskim.

I TAK się stało w minioną sobotę w tymczasowej siedzibie Opery na Zamku przy ul. Energetyków. Prawie w komplecie pojawili się przedstawiciele SMOiO, przyjaciele szczecińskiej sceny operowej, jej byle gwiazdy z Ireną Brodzińską i Bernardem Zgorzelskim na czele. Atmosfera zarówno na widowni, jak i na scenie była dokładnie taka, na jaką zasługują miłośnicy muzycznego teatru. Nie brakowało ciepłych słów, podziękowań, serdeczności i dobrej zabawy, o co przecież przede wszystkim chodziło.

Zaczarowany świat sceny, którego czarowi ulegli nie tylko założyciele stowarzyszenia, ale także liczni miłośnicy opery i operetki, z których aż dwustu nosi w kieszeni i torebkach legitymacje SMOiM, co ten czar potwierdza, otworzył swoje podwoje dzięki orkiestrze opery pod batutą Jerzego Wołosiuka. Muzycy orkiestry rozpoczęli, a jakżeby inaczej, uwerturą do operetki "Kraina uśmiechu" Franza Lehara. Świetne wykonanie tego znanego i lubianego utworu wprowadziło wszystkich w dobry nastrój. A potem na scenie pojawili się już artyści opery: Lucyna Boguszewska i Janusz Lewandowski, którzy zaśpiewali duet "La ci darem la mano" z opery "Don Giovanni" Mozarta. Arię torreadora z opery "Carmen" Bizeta wykonał później Tomasz Łuczak i już wtedy na widowni, poza typowym kołysaniem w takt znanych przebojów, usłyszeć dało się także głosy, nazwijmy to, mniej artystyczne, co oznaczało, że publiczność dobrze się bawi. Dodajmy od razu - tak zwana wyrobiona publiczność, która taką muzykę kocha.

Nie miejsce tu na szerszą relację, ale warto podkreślić, że nie brakowało w nim tempa, różnych rodzajów muzyki, od operowych utworów po musicale, a także cenionego przez operową widownię baletu. Gwoli ścisłości warto dodać, że nie zabrakło interesujących wiadomości o stowarzyszeniu, jego działalności wolontariackiej ("zbieramy złotówki na premierę... Wdówki"), wyjazdach do muzycznego Berlina (zainicjowała je Dala Pietkiewicz), dzięki czemu ich uczestnicy mogli zobaczyć i usłyszeć takie sławy, jak m.in.: Placido Domingo, Anna Ne-trebko, Jose Cura. Mówiono także o klubie "Meloman" założonym przez Romana Kraszewskiego.

Stowarzyszenie 23 czerwca 1994 roku zakładali: Barbara Kwietniowska-Zielińska, Halina Dra-bek, Roman Kraszewski i Ludwik Kwietniowski. Jego przewodniczącą jest dziś Jadwiga Misiak, która w serdecznych słowach podziękowała uczestnikom i organizatorom jubileuszowej uroczystości.

- Pomysł założenia stowarzyszenia wyszedł od Haliny Drabik, która miała wcześniej do czynienia ze sceną muzyczną we Wrocławiu. Początkowo byliśmy miłośnikami operetki, wtedy jeszcze o operze nie było w Szczecinie mowy, ale później i ona pojawiła się w naszej nazwie i naszych sercach. Do naszego grona z czasem dołączali bliżsi i dalsi znajomi, aż zebrała się naprawdę duża, a przede wszystkim sympatyczna i zżyta grupa miłośników - podkreśla Barbara Kwietniowska-Zielińska. Wróćmy jeszcze do koncertu, którego scenariusz przygotował prowadzący całość Andrzej Wątorski. Otóż na scenie, poza wymienionymi już artystami, pojawili się lubiani i cenieni wykonawcy: Joanna Tylkowska-Drożdż, Małgorzata Kustosik, Hubert Stolarski, Piotr Zgorzelski, Paweł Wolski. Gromkie brawa zebrali też tancerze: Żaneta Bagińska, Ksenia Naumets-Snarska, Paweł Wdówka, Patryk Kowalski i Jacek Gut.



Marek Osajda
Kurier Szczecińsk
3 października 2014