Zagłada i jej współczesne cmentarzysko

„W końcu Auschwitz nie zdarzył się w pustce, ale na gruncie zachodniej kultury i cywilizacji, a ta cywilizacja tak samo przeżyła Auschwitz, jak te kilkadziesiąt czy sto tysięcy kobiet i mężczyzn rozsianych dziś po całym świecie, którzy widzieli płomienie krematoriów i wdychali odór palonych ludzkich ciał. W płomieniach zginęło to wszystko, co dotychczas uznawaliśmy za europejskie wartości, i w tym etycznym punkcie zero, w tych moralnych i duchowych ciemnościach jedynym punktem, od którego można zacząć, jest to, co ów mrok spowodowało: Holocaust" *1

Ponad pół wieku po Shoah, wulkan pamięci wciąż dymi, a każde kolejne odwołanie się do traumatycznych wydarzeń rozbudza uśpione emocje. Istnieje jakaś nieprawdopodobna blokada czy niechęć do przyjęcia bolesnych faktów, zaś pojedyncze próby ujawnienia prawdy spotykają się z olbrzymim sprzeciwem zarówno elit politycznych, jak i zwykłych obywateli. Mimo wszystko temat Zagłady powraca w literaturze, sztuce i życiu, wnosząc za każdym razem dodatkowy element poznania. Tegoroczna edycja Konfrontacji Teatralnych dokłada kolejną cegiełkę, próbując jednocześnie przebudować nieco naszą świadomość.

Niech za wprowadzenie do tej historycznej traumy posłuży refleksja Grossa *2, który podczas jednej z rozmów miał odwagę przyznać, iż przed wojną w Europie panowała wszechobecna niechęć do Żydów. Na tle tej antypatii dokonał się okrutny proces ludobójstwa, ten zaś stał się przedmiotem dyskusji podjętym przez Teatr Provisorium. „Punkt Zero" – spektakl Janusza Opryńskiego ujawnia przemilczane dotychczas imperatywy, jakimi niejednokrotnie kierowali się wykonawcy nazistowskich rozkazów. Narracja Jonathana Littella, będąca bazą do scenicznej realizacji, pokazała, jak wielką rolę w tym procesie odegrali zwykli technokraci, ludzie którzy w budowaniu nazistowskiej machiny widzieli najszybszą śnieżkę awansu zawodowego. Przykład głównego bohatera Maxa Aue pokazuje, że można być doktorem prawa, znawcą literatury, filozofii i muzyki oraz oficerem SS. Max nie jest urodzonym katem, którego powołaniem jest zabijanie ludzi. To człowiek wewnętrznie rozdarty, mający z jednej stony poczucie bezsensowności i okrucieństwa pełnionych obowiązków, z drugiej zaś trawiony jest potrzebą sukcesu, akceptacji i samorealizacji. Aue chce być kimś, pragnie aktywnie uczestniczyć w dziejach świata. Te wszystkie pragnienia realizuje narodowy socjalizm, chora filozofia, która dała Maxowi sens i cel w życiu. Historia littellowskiego bohatera ujawnia, jak idea potrafi zasysać zwykłych ludzi, ci w ekspresowym tempie doświadczali gigantycznego awansu społecznego. Przeciwstawienie się takiej sile, musiało wymagać od przeciętnego obywatela niemal heroicznej wytrzymałości w trwaniu przy wyznawanych wartościach. Potwierdzają to również gorzkie słowa oficera, który z pełnym przekonaniem wytyka obecnym widzom: „Nigdy nie będziecie mogli powiedzieć: nie zabiję; jedyne, co możecie powiedzieć, to: mam nadzieję nie zabijać" *3. Inscenizacja Teatru Provisorium uświadamia, jak wiele w życiu człowieka zależy od okoliczności. Umiejętne kreowanie obrazu świata może zyskać zwolenników nawet dla skrajnie absuldalnych idei.

Spektakl Teatru Provisorium naturalnie nie wyczerpuje tematu Shoah, ani narracji Littella. Przedstawienie, ujawniając korporacyjny charakter ludobójczego procesu, wytrąca ogladających z poczucia komfortu, stanowiąc równocześnie przyczynek do dyskusji o trudnej historii. Rozmach i okrudzieństwo z jakim dokonywała się tak niewiarygodna zbrodnia nie pozwala zapomnieć, szczególnie tu, w Lublinie, gdzie znajduje się Majdanek oraz szereg zabytków architektonicznych czy ulic, które tkwią w zbiorowej pamieci, jako miejsca kaźni ludności żydowskiej. Takiej ilości krwi nie przyjmie żadna ziemia. To wszystko wraca, albowiem zaludniana jest przestrzeń traumatyczna.

Pięćdziesiąt lat po II Wojnie Światowej powstaje „Plac Bohaterów" Thomasa Bernharda. Narracja, która głosi, iż faszyzm nigdy nie umarł. Inscenizacja austiackiego tekstu, przygotowana przez Krystiana Lupę, wydobywa niepojęty ból ofiar nazizmu oraz prezentuje wszechobecne rozczarowanie kursem, jakim podąża współczesny świat. Bernhardowska Austria końca lat osiedziesiatych to martwe miejsce, w którym, zdaniem Roberta Schustera, zwykły obywatel może wybierać jedynie "między czerwonymi a czarnymi świniami" *4. Upadła klasa polityczna, cynizm Kościoła oraz relacji międzyludzkich zostały uznane za powszechnie akceptowaną normę. Rozpad europejskich wartości obserwujemy z perspektywy rodziny Schusterów, która miała to nieszczęście posiadać żydowskie korzenie. W 1938 roku, po ogłoszeniu przez Hitlera aneksji Austrii, Schusterowie wyprowadzili się do Wielkiej Brytanii, Robert – do Cambridge, zaś Józef – do Oxfordu. Pół wieku po dramatycznych wydarzeniech wracają do ojczyzny, w której wciąż goreją nazistowskie nastroje. Żydówkę można opluć na ulicy w biały dzień, wolno też obrzucić ją potokiem antysemickich epitetów. Zderzenie się z przepoczwarzoną rzeczywistością ówczesnej Austrii popycha Józefa do samobójstwa. Śmierć profesora rozbudza wielokroć ranione uczucia reszty członków rodziny, szczególnie jego brata – Robera, córek – Olgi i Anny oraz gospodyni – Pani Zittel. Wszyscy, po kolei, zaczynają uwalniać skrywane od dawna myśli i słowa. Diagnoza wystawiona przez Schusterów jest przerażająca, ich zdaniem sytuacja w Austrii jest gorsza niż przed pięćdziesiąt laty, albowiem potworna zbrodnia, jaką wydało z siebie społeczeństwo spowodowała trwałe zmiany w duszy austriackich obywateli. Pod przykrywką dobrobytu tętni zmutowany Frankenstein, który zabija wszelką nadzieję na lepsze jutro.

Oba spektakle, zaprezentowane podczas 21. Konfrontacji Teatralnych w Lublinie, obfitowały w gorzkie refleksje na temat Zagłady oraz świata, który próbuje jakoś funkcjonować z bagażem nieludzkiej zbrodni. Inscenizacja Janusza Opryńskiego robi to za pomocą silnego, wykrzyczanego słowa oraz monumentalnej scenografii. Rzeczywistość wykreowana na scenie rozgrywa się gdzieś pomiędzy wielkimi, betonowymi drzwiami pieców krematoryjnych, pośród których zostaje wcisnięty stół nazistowkich decydentów oraz grób Boga. W tym nieludzkim świecie przetrwają jedynie najsilniejsze jednostki – ludzie, którzy potrafili zabić w sobie wszelkie przejawy człowieczeństwa. Sztuka Teatru Provisorium pomaga zrozumieć kulisy Shoah, przerażający obraz zwykłych obywateli, niejednokrtnie intelektualistów, którymi z diabelską zrecznością sterowała grupa radykalnych wyznawców fanatycznej idei. Pytanie, czy ta wiedza wystarczy, by móc dalej żyć? Spektakl Krystiana Lupy sugeruje, iż jest to niemożliwe, przynajmniej z półwiekowej perspektywy. W świecie Schusterów nie ma przyszłości, ich rzeczywistość to okno wychodzące na wiedeński Heldenplatz oraz nieznośne odgłosy w głowie profesorowej. Oni czują, że lepszego jutra nie będzie i nie ma o co walczyć – o czym doskonale wie Robert, który nawet nie próbuje protestować, bo „już się w życiu naprotestował i niewiele te jego protesty przyniosły".

Świat wykreowany przez Lupę jest równie smutny, co piękny. Scena przypomina zakurzoną, ruchomą widokówkę z przeszłości. Szare, puste mieszkanie – dwie szafy przykryte folią, kilka pudeł z napisem "Oxford", deska do prasowania, stos butów oraz koszul po profesorze Józefie. Wśród tych przedmiotów snują się bernhardowscy bohaterowie: cisi i skromni, wykonujący minimalne ruchy. Monologują lub rozmawiają. I tak przez ponad trzy godziny. Nie było wartkiej akcji, fajerwerków ani scen porno. Wystarczyła subtelna muzyka, wysublimowana gra świateł, kilka kreatywnych projekcji i ogromna siła słów, które zawierały w sobie prawdę. Tylko tyle i aż tyle.

Podsumowując, chciałabym podkreślić znaczenienie obu inscenizacji, które w żadej mierze nie może być ograniczane do kategorii ekstrawaganckiej rozrywki. Teatr to nie figura retoryczna, ani fantazja, czy kaprys grupy reżyserów. Doceńmy benedyktyńską pracę Janusza Opryńskiego, który pochyla się nad tak trudnymi, ale także ważnymi narracjami. „Punkt Zero" to niełatywy spektakl, albowiem wymaga od widzów dużego skupienia i zaangażowania emocjonalno-intelektualnego. Mimo wszystko pójdźmy tym tropem, może sięgnijmy do tekstów Grossmana, czy Littella. Ta wiedza nikogo nie ogłupi ani nie zuboży. Wsłuchajmy się w dialogi Bernharda, które posiadają mnóstwo uniwersalnych i aktualnych treści. Mam dużo wdziędzności dla Krystiana Lupy za to, że nie cytuje Roberta Schustera, mówiąc, iż „już się w życiu naprotestował i niewiele te jego protesty przyniosły". Przeciwnie, walczy do końca. Lupa rozumie, że problem ustroju demokratycznego leży w „ubogich narzędziach reakcji obywatelskiej na schorzenia i patologie demokratycznych mechanizmów, albowiem demokracja nie dopracowała się samozabezpieczeń przed uporczywie powtarzajacą się degradacją rządzących elit. Stała się ona pustym słowem, zaś frustracje dzisiejszego pokolenia objawiają się stanem społecznego prymitywizmu w połączeniu z cywilizacyjnym konsumpcjonizmem. To stan zejścia w obywatelską pasywność. Z łona tych samych mechanizmów zrodził się Hitler" *5. Współcześnie, kiedy do władzy coraz częściej dochodzą fanatycy i radykaliści, a społeczne mechanizmy przywodzą na myśl najtragiczniejsze wydarzenia w dziejach ludzkości, to takich spektakli, jak „Punkt Zero" czy „Plac Bohaterów" nie można oglądać bezrefleksyjnie. Obie inscenizacje posiadają wybitne treści, interesujące kreacje aktorskie, fantastyczną oprawę wizualną i muzyczną oraz niezaprzeczalną mądrość. Jedyne, czego im brakowało, to intymności. To nie są spektakle przeznaczone na salę widowiskową, tylko na scenę kameralną. Takie dialogi, wymagające bliskiej interakcji z widzem, w zderzeniu z ogromną przestrzenią, wiele tracą.

Szoda, że nie rozumieją tego obojętni decydenci, dla których sektakl musi generować oczekiwane zyski. Kilkuletnia praca, pragnienia i oczekiwania reżyserów muszą ustąpić miejsca w kolejce. Nawet tu rządzi pieniądz.

 ___

1 . I. Kretész, Język na wygnaniu, przeł. E. Cygielska, E. Sobolewska, Warszawa 2004, s. 182.
2 . Spotkanie z prof. Janem Tomaszem Grossem, Trzeba wyartykułować ten lęk, część II, 14. 10. 2016, XXI Konfrontacje Teatralne, Lublin.
3 . J. Littell, Łaskawe, Kraków, 2008.
4 . T. Bernhard, Plac Bohaterów, przeł. G. Matysik, [w:] T. Bernhard, Dramaty, t. 2, Kraków 2004, s. 465.
5 . K. Lupa, Mówić do tajemniczej połowy, Gazeta Wyborcza. Magazyn, 05. 12. 2015 (wypowiedź przeredagowana).



Magdalena Mąka
Dziennik Teatralny Lublin
19 listopada 2016
Portrety
Janusz Opryński