Zamach na przeciętność

W bielskim teatrze Agata Puszcz do tej pory zrealizowała już dwa spektakle wystawiane na Małej Scenie – „Humankę" z 2016 roku i „Pustostan" z 2017 roku, które zresztą odniosły niemały sukces. Z kolei w tym roku reżyserka zadebiutowała na Dużej Scenie Teatru Polskiego spektaklem muzycznym – i jak się okazało – trzeci rok z rzędu nie zawiodła publiczności.

„Ciało Bambina" to historia świetnie napisana przez Zuzannę Bojdę i niespotykana na deskach teatrów. Opowiada o losach skoczowianek – partyzantek zamieszkujących okupowany przez Niemców Skoczów. Jednakże wojna jest tylko tłem dla spektaklu, bo głównym wątkiem są tragiczne i nieszczęśliwe miłości głównych bohaterek. Banał? Niekoniecznie. Historia małego Skoczowa jest znacznie bardziej barwna niż mogłoby się wydać. Skoczowski stadion wybudowany jeszcze przed wybuchem II Wojny Światowej, w trakcie okupacji posłużył jako miejsce do gromadzenia polskich jeńców. Z czasem Niemcy zaczęli organizować na nim mecze piłki nożnej, gdzie mierzyli się z... Włochami, którzy od 1940 roku również stacjonowali w Skoczowie. Z tego powodu stadion znalazł się w centrum wydarzeń scenicznej akcji, co okazało się bardzo ciekawą koncepcją.

Reżyserska strona spektaklu jest dowodem na niewątpliwy geniusz Agaty Puszcz i jej mistrzostwo w swoim rzemiośle. Sceny zaproponowane przez artystkę to piękno w najczystszej postaci. Tworzą one wielkie i warte obejrzenia widowisko. Co czyni je wyjątkowymi, to oryginalne pomysły absolwentki warszawskiego Wydziału Reżyserii połączone z urokliwą grą świateł i choreografią przygotowaną przez Mikołaja Mikołajczyka.

Koncepcje Puszcz to powiew świeżości w teatrze. Na przykład bardzo interesujące jest użycie Komentatora Sportowego, w którego wcielił się Grzegorz Sikora, nie tylko do opisania tego, co się dzieje na scenie, a również do zobrazowania przebiegu wojny i postępów polskiej partyzantki. Również różnorodność scen świadczy o kreatywności reżyserki. Większość z nich jest bardzo odprężająca, wesoła i humorystyczna, jednakże chwilami spektakl trzyma widownię w potwornym, wręcz niekomfortowym napięciu, które towarzyszy widowni z każdym pojawieniem się SS-mana Hansa (Michał Czaderna). Karuzela emocji, jaką dostarcza nam „Ciało Bambina" jest niesamowita i bardzo satysfakcjonująca. U Puszcz widz znacznie więcej się śmieje, jednakże przede wszystkim przeżywa razem z aktorami „szekspirowskie uczucia". O to chodzi w dobrym teatrze.

Wspomniana karuzela emocji nie byłaby możliwa, gdyby nie wspaniała gra aktorów, która robi ogromne wrażenie. Szczególnie trzeba wspomnieć o Marcie Gzowskiej-Sawickie (Matka Partyzanta), której kreacja była niezwykle przekonująca. Uroku postaci dodał także koncept reżyserki polegający na uczynieniu z tej roli symbolicznej Matki Polki, która z krwisto-czerwonej wełny wyszywała na drutach losy swoich dzieci. Z kolei z kreacji męskich wyróżnić należy Michała Czadernę we wspomnianej roli Hansa z oddziału SS. Pozbawiony jakichkolwiek uczuć, bezwzględny niemiecki oficer-cyborg o kamiennej twarzy budził większą odrazę niż znany wszystkim, sadystyczny i ekspresyjny Hans Landa z „Bękartów Wojny" Quentina Tarantino. Grozę, jaką wzbudzał Czaderna, wkraczając na scenę, trudno opisać. Jego obecność burzyła idealny obraz miłosnej sielanki, przypominając w ten sposób bohaterkom o toczącej się wojnie. Kompletnym przeciwieństwem jest postać Zuzanny, w którą wcieliła się Wiktoria Węgrzyn. Oprócz niewątpliwego talentu wokalnego, trzeba wyróżnić komizm, jaki zawarła w swojej kreacji – typowej, prostej dziewczyny ze wsi. Jej Zuzanna budziła odruchy sympatii prawdopodobnie u każdego odbiorcy przedstawienia. Za rozbawienie publiczności należy pochwalić również Adama Myrczka, który wcielił się w rolę Księdza. Jego kazanie i monolog o tym, co „Matka boska robi poza obrazem" z pewnością zapadnie w pamięci bielskiej widowni.

Strona wizualna „Ciała Bambina" wcale nie ustępuje pozostałym aspektom sztuki. Kostiumy Igi Sylwestrzak świetnie pasowały do realiów tamtego okresu, a za strój Matki Polki i Matek Boskich należą się szczególne wyrazy uznania. Niecodziennym dodatkiem są okazałe i barwne wianki przygotowane przez Beatę Bojdę, które dodają uroku bohaterkom i wzmacniają sielankowy klimat tamtych lat. Z kolei scenografia Ilony Binarsch w postaci miniaturowego stadionu, który w ułamku sekundy stawał się kino-teatrem, również jest warta pochwały. I oczywiście, wspomniana już, choreografia opracowana przez Mikołaja Mikołajczyka także jest miła dla oka i zaskakuje publiczność.

Ostatnia premiera tego sezonu na Dużej Scenie Teatru Polskiego okazała się wielkim sukcesem.

Widzowie od początku do końca spektaklu mierzyli się ze sztuką w jej najlepszym wydaniu. W „Ciele Bambina" wszystko gra jak należy i wybrzmiewa wspaniale, niczym chór, który dumnie wkracza na scenę i wyśpiewuje wpadające w ucho piosenki. Mimo, że temat spektaklu dla niektórych może się wydać nieciekawy, albo nawet i przeciętny, zdecydowanie jest wart obejrzenia ze względu na wiele czynników, takich jak aktorstwo czy strona muzyczna spektaklu, jednakże przede wszystkim z powodu pięknej wizji reżyserki, która to swoimi pomysłami przeprowadziła zamach na przeciętność.

Czy „Ciało Bambina" można uznać za najlepszy spektakl Agaty Puszcz wyreżyserowany do tej pory w Bielsku-Białej? Bardzo możliwe.

Czy można o „Ciele Bambina" mówić jako o najlepszej premierze na Dużej Scenie Teatru Polskiego w sezonie 2017/2018? Definitywnie tak.



Jan Gruca
Forum Młodych Krytyków DT
8 maja 2018
Spektakle
Ciało Bambina
Portrety
Agata Puszcz