Zanim Frodo poszedł do Mordoru

Otrzymać jedyną w Polsce licencję na wystawienie „Hobbita", to jedno. To mogło się udać wielu teatrom w naszym kraju. Jednak tylko nieliczni potrafiliby zaadaptować powieść J. R. R. Tolkiena w taki sposób, że przejęci widzowie mają ciarki na plecach. Taki jest właśnie „Hobbit" w interpretacji zespołu Teatru Dramatycznego w Białymstoku. Spektakl wyreżyserował Grzegorz Suski.

„Hobbit" to historia wyprawy, w której uczestniczą hobbit Bilbo (Marek Cichucki), krasnolud Torin (Piotr Szekowski) wraz z kompanią krasnoludów (o nich za chwilę) oraz czarodziej Gandalf (Franciszek Utko). Ich celem jest dotarcie do góry, niegdyś należącej do krasnoludów, by odebrać złoto smokowi Smaugowi. Podróż skrywa w sobie mnóstwo niespodzianek i niesamowitych przygód, w tym jedna dotyczy słynnego pierścienia, którego zwrot śledzą czytelnicy i widzowie „Władcy pierścieni".

Przedstawienie zrealizowane jest na najwyższym poziomie. Scenografia, kostiumy i to, co dzieje się na scenie wywołują wspomniane ciarki. Jest naprawdę nieźle – moment gdy bohaterowie przemieszczają się na orłach, wbija w fotel. Dużą role odgrywają tu też muzyka, światło i animacje. Wprowadzają widza w klimat Śródziemia. To wszystko sprawia, że białostockiego „Hobbita" ogląda się jednym tchem.

Nie jestem zwolennikiem wyciągania widzów na scenę. Jednak w „Hobbicie" sam chciałbym wziąć udział. Bardzo podobało się mi werbowanie dzieci do drużyny. Młodzi widzowie na czas widowiska wcielili się w role krasnoludów – uczestników wyprawy. Ich rola sprowadzała się zarówno do wykrzykiwania hasła, jak też do udziału w przedstawieniu, na przykład uwalniały związanego Torina, czy tez próbowały otworzyć wejście.

Krótko mówiąc, na każdego, kto obejrzy „Hobbita" w białostockim Teatrze Dramatycznym, czeka mnóstwo pozytywnych emocji. Na pewno zachwyceni będą fani prozy Tolkiena i miłośnicy filmowej adaptacji.

Tu pojawia się pytanie: Czy Grzegorz Suski wyreżyserował przedstawienie lepsze od filmu? Myślę, że nie dobrze jest porównywać sztukę z ekranizacją? Każde z dzieł zostało zaadaptowane na własne potrzeby. Każde z nich spełnia swoją rolę – nie tylko opowiada o przygodach drużyny, ale też i uczy.

A jaką wartość edukacyjną niesie „Hobbit"? Przede wszystkim kieruje do odbiorcy przekaz, iż każdy z nas jest inny, ma odmienne poglądy, lecz wszyscy jesteśmy równi. To też opowieść o pożądaniu. Dobrze jest chcieć czegoś, płynie morał z opowieści, jednak nie wolno się zatracić w pragnieniu. „Hobbit" to także historia o przyjaźni, która pcha w otwarte ramiona przygody, ale także ratuje z opresji.

Na koniec pozostawiłem minus spektaklu. Tylko jeden. Jest nim broda Gandalfa. Czarodziej ma ją zdecydowanie zbyt krótką.



Jakub Sosnowski
Dziennik Teatralny Białystok
25 maja 2019
Spektakle
Hobbit
Portrety
Grzegorz Suski