Zaskakująco fascynujący "Hamlet"

Najbardziej znany dramat Szekspira można było zobaczyć podczas Festiwalu Szekspirowskiego w zaskakującej odsłonie. Nawet jeśli opowiedziana musicalem tragedia Hamleta była momentami niespójna, przyćmiła to piękna oprawa.

Musical "The Tiger Lillies grają Hamleta", pokazany w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim dwukrotnie (2 i 3 sierpnia), to zdecydowanie najmocniejszy jak dotąd punkt programu 19. Festiwalu Szekspirowskiego. Utrzymaną w interesującej konwencji, wykonaną z niezwykłym rozmachem duńsko-brytyjską produkcję Teatru Republique w Kopenhadze i grupy The Tiger Lillies publiczność nagrodziła owacją na stojąco.

Z dobrze znanej tragicznej historii księcia Danii duński reżyser Martin Tulinius wyciągnął kilka sztandarowych wątków, które tworzą fabułę spektaklu. Jest więc oczywiście pojawienie się ducha ojca Hamleta, zabicie Poloniusza, samobójcza śmierć Ofelii i finałowy pojedynek Hamleta z Laertesem. Wszystko to podane w telegraficznym skrócie, bo nie fabuła jest tutaj najważniejsza, a muzyka.

Osią spektaklu są utwory zespołu The Tiger Lillies, ekscentrycznego tria z Wielkiej Brytanii poruszającego się w konwencji groteski i mrocznego kabaretu. Tekst i fabuła dramatu Szekspira są podporządkowane muzyce granej na żywo, niekiedy komentującej poszczególne sceny, a czasami całkowicie je zastępującej. Kiedy umalowany jak smutny klaun wokalista Jacques Martyn śpiewa niepokojącym falsetem, gra aktorów schodzi na dalszy plan, stanowiąc jakby grany na żywo teledysk. Filmowe wrażenie potęgują wizualizacje i imponująca ruchoma scenografia (za którą odpowiedzialny jest także Martin Tulinius).

Cały spektakl jest niezwykle plastyczną opowieścią. W pamięci zostaje szczególnie piękna, wzruszająca scena, w której podwieszona na linie Ofelia wspina się po ścianie, imitującej za sprawą wizualizacji morską toń. Ofelia zanurza się coraz głębiej, aż w końcu tonie. To jeden z nielicznych momentów, w których muzycy The Tiger Lillies uspokajają się i grają nastrojową balladę, bez dowcipnych i niecenzuralnych treści. Niezwykłe wrażenie robi też moment pojawienia się ducha ojca Hamleta - wizualizacja jego twarzy wyświetla się na aktorach zbitych w jedną masę i falujących w rytm nastrojowej muzyki.

Ten koncert i spektakl w jednym zdecydowanie wyróżnia się na tle dotychczasowych wydarzeń Festiwalu Szekspirowskiego, nie tylko ze względu na piękną oprawę muzyczną i wizualną. Twórcy tego dzieła nie uznają żadnych świętości - tu Poloniusz wygląda jak mupet, śpiewający Jacques Martyn dosadnie komentuje życie seksualne Hamleta, a grawitacja nie istnieje - o czym można przekonać się już podczas pierwszej widowiskowej sceny ukazującej ucztujących m.in. Klaudiusza i Gertrudę przy nienaturalnie pochylonym stole. W równym stopniu nie brak w tej adaptacji kreatywności, co odwagi.

"The Tiger Lillies grają Hamleta" na długo zapada w pamięć. Wszystkie niedociągnięcia rekompensują poetyckie obrazy, monumentalna scenografia, kabaretowe wtręty, akrobacje aktorów na linach i oczywiście muzyka. To zdecydowanie najciekawszy "Hamlet" tej edycji festiwalu.



Agata Olszewska
www.gdansk.pl
7 sierpnia 2015