Zatańczycie tak, jak my wam zagramy
Ten spektakl nie opowiada o wyścigu szczurów. To historia o bezsilności, najtrafniej obrazowanej przez metaforę karuzeli, która zatrzymuje się wraz z biciem naszego serca. Bieda, brak pracy, brak perspektyw i ciągła walka o lepsze jutro nie pozwalają myśleć o niczym innym jak tylko o przetrwaniu. Są gotowi stracić nawet godność za obietnice lepszego jutra, tego jutra, które nigdy nie nadchodzi, ale jedyne co im pozostało w tym marnym życiu to marzyć o tym, że kiedyś ich los się odmieni. Ci, którzy nie potrafią już marzyć chcą zakończyć swoje cierpienie, gdyż stracili to, co najważniejsze, czyli sens.„Czyż nie dobija się koni?" po 28 latach ponownie na scenie olsztyńskiego teatru im. Stefana Jaracza. Spektakl w reżyserii Joanny Drozdy jest sztuką, która od początku do końca odbywa się w jednym miejscu, czyli wewnątrz tancbudy. W trwającym ponad dwie godziny spektaklu zachowana została jedność miejsca, czasu i akcji.
Teatralna adaptacja powieści Horace'a McCoya opowiada historię ludzi biorących udział w maratonie tanecznym w czasach wielkiego kryzysu. Ameryka, lata 30. XX wieku, czas gigantycznego bezrobocia, w którym obietnica zapewnienia dachu nad głową i jedzenia, była wystarczająca do wzięcia udziału, w tym katorżniczym turnieju. Początek konkursu, jest jak obraz pięknego amerykańskiego snu. Tańczące pary, radość, zapowiedź ciekawej rozrywki i wysokiej nagrody. Turniej ciągnie się tygodniami, a na parkiecie nie podziwiamy już imponujących, tanecznych figur, tylko przyglądamy się walce ze zmęczeniem, przeradzającym się w utratę kontroli nad własnym ciałem. Dodatkowo organizowane są również wyścigi par podczas których są one zmuszane do wspinania się na szczyt swoich możliwości. Nie wiemy, czy to dalej ludzie, czy może już jesteśmy na wyścigu koni.
Główni bohaterowie to Robert(Dawid Dziarkowski) i Gloria(Barbara Prokopowicz) – para numer 22. Robert to człowiek, który posiada wiele pięknych wartości i pomimo napotykanych go przeszkód potrafi patrzeć na swój los z nadzieją. Obecność Glorii zmienia jego postrzeganie życia i odsłania prawdziwe oblicze świata, który dla takich jak oni jest niezwykle okrutny. Nie każdy bohater tej historii dostrzega brutalność praw rządzących światem. Gloria patrzy często na życie z lotu ptaka, dlatego jej poczucie beznadziei i braku wpływu jest o wiele wyraźniejsze. Ta postać zrozumiała, jak działają mechanizmy wobec których czuje ogromną bezradność i nie widzi nadziei na to, by wysiąść z karuzeli nieszczęścia, na którą trafiają przedstawiciele kolejnych pokoleń z najniższej grupy społecznej. Ból istnienia Glorii jest coraz bardziej obezwładniający, dlatego decyduje się poprosić o skrócenie jej cierpienia, w taki sposób, jaki przynosi się ulgę umierającym koniom.
Poza uczestnikami jest również publiczność. Dlaczego taki rodzaj rozrywki przyciągał tłumy? Czy pytania na temat zainteresowania taką rozrywką dotyczą tylko minionych czasów? Istnieje kilka różnic, które dotyczą na przykład źródła przekazu – dziś w największym stopniu jest to internet – jednak nie trudno jest zauważyć, że człowiek od zawsze czerpał osobliwy rodzaj przyjemności z obserwowania ludzi w trudnym położeniu, walczących o przetrwanie i każdej innej sytuacji, w której może dostrzec swoją wyższość nad innymi.
Ciekawa jest również postać lekarza - Krzysztof Plewako – Szczerbiński. Jego monolog dotyczący metod i środków stosowanych podczas interwencji lekarskiej w czasie turnieju wzbudza więcej niepokoju niż zapewnia o bezpieczeństwie. Szybko orientujemy się, że ważniejsze jest stworzenie przekonania wśród publiczności, że uczestnikom maratonu nic nie grozi. Okazuje się też, że biały kitel jest wystarczający do wywołania efektu autorytetu.
Podczas ostatniej sceny spektaklu słuchamy monologu Roberta, którego treść podkreśla uniwersalność poruszanych dylematów i egzystencjalnych pytań. Gdy cierpienie człowieka jest porównywane do cierpienia konia, zastanawiamy się nad słusznością skracania udręki umierających. Przemyślenia te mogą skierować nas do kontrowersyjnego i pełnego trudnych wyborów tematu przedłużania życia, eutanazji i uszanowania prawa do decydowaniu o własnym życiu.
Joanna Drozda w swojej sztuce poświecę też wiele miejsca na głos kobiety, który nie mówi, a krzyczy. To krzyk niezgody, rozpaczy, bólu i urazy do świata, ale też do mężczyzny, przez którego wciąż kobieta czuje się wykorzystywana i poniżana. Scena, w której Gloria wykrzykuje swój żal jest kolejnym rozrachunkiem tej postaci z zastaną rzeczywistością.
Możemy powiedzieć, że podczas tej sztuki olsztyńska scena pęka w szwach, gdyż pojawia się na niej prawie trzydziestu aktorów, co nie tylko jest rzadko spotykane, ale również dobrze oddaje atmosferę maratonu z powieści McCoya. Z pewnością ruch sceniczny i choreografia za którą w tym spektaklu odpowiada Bartosz Dopytalski, nie należała do łatwych zadań. Dla aktorów ten spektakl jest również nie lada wyzwaniem pod względem kondycji fizycznej. Obserwując unoszące się klatki piersiowe i słysząc szybki oddech aktorów po zakończonym wyścigu, czujemy prawdziwe zmęczenie. Podczas grupowych scen tanecznych odczuwamy świeżość i energia aktorów ze studium aktorskiego, którzy podczas tego spektaklu wystąpili m.in. w rolach tancerzy i publiczności. Atutem spektaklu z pewnością jest zespół muzyczny, który przy użyciu fortepianu, kontrabasu, perkusji i saksofonu nie tylko przygrywa do turnieju tanecznego, ale często też jest kontrastem do prawdziwych nastrojów uczestników. Nawet, gdy kolejna osoba straci przytomność to muzyka się nie zatrzymuje i gra dalej, co podkreśla jeszcze bardziej, że liczyła się rozrywka, nie dobro człowieka. Kostiumy aktorów – odpowiedzialna za nie była Jola Łobacz – dobrze prezentują różnice społeczne bohaterów sztuki i zwracają uwagę na jeden z niezwykle popularnych tematów , poruszanych także w tym spektaklu, czyli zależność biedniejszych od zamożniejszych.
Wychodząc z tego spektaklu najprawdopodobniej nie wspominamy niezwykłej gry aktorskiej, nietuzinkowej oprawy świateł czy scenografii. Odczuwamy jednak wszystko to, po co tak naprawdę przychodzimy do teatru i pozostaje to z nami przez dłuższy czas. Pytania o nasze miejsce w świecie, ludzką naturę oraz ponadczasowość naszych dylematów i problemów. Branie udziału w tym widowisku porusza nasze najbardziej współczujące i empatyczne części oraz te, które lubią pytać o głębokie „dlaczego?".
Ewelina Damska
Dziennik Teatralny Toruń
30 marca 2023