Zauroczyć innych klasyką
O pozycji artysty muzyki klasycznej w dobie różowych idoli. Wywiad z Katarzyną Mizerny.Katarzyna Mizerny jest aktorką operową, długi czas związana z Teatrem Muzycznym w Gliwicach. Po ukończeniu Akademii Muzycznej w Katowicach o kierunku wokalno- aktorskim została solistką GTM i Opery na Zamku w Szczecinie. Podjęła także współpracę z teatrami operowymi za granicami kraju: we Włoszech, Niemczech, Danii. Aktualnie, od 2008 roku pracuje w Operze Królewskiej w Kopenhadze. W swym dorobku miała również epizod pedagogiczny: przez pewien czas udzielała konsultacji wokalnych przy Ognisku Muzycznym w Gliwicach.
Spotykamy się w Polsce, aby porozmawiać na temat dzisiejszych upodobań muzycznych w naszym kraju, o stosunku muzyki klasycznej do trendów teraźniejszości.
Alicja Brzozowska: Czy ambicjami artystów operowych jest dotarcie do jak największej liczby odbiorców, czy odtwarzając muzykę klasyczną można zostać współczesnym idolem?
Katarzyna Mizerny: Nie każdy artysta ma takie ambicje. Jest to bardzo indywidualna sprawa, myślę jednak, że większość z nas marzy o jak największym audytorium. W toku nieustających wręcz prób i przedstawień nie czas mi jednak myśleć o popularności; to czas, kiedy staram się wykonać zawodowo rolę, w którą wcielam się aktualnie.
Alicja Brzozowska: W obecnych czasach sprzedaje się przede wszystkim muzyka rozrywkowa, reklamowana przez stacje radiowe, muzyczne. Jak w takim razie przedstawia się sytuacja w operze (operetce). Jakie grupy społeczne stanowią publiczność na tego rodzaju przedstawieniach?
Katarzyna Mizerny: Opera zawsze była miejscem elit i w dalszym ciągu stanowi większą część naszej widowni. Nie mniej jednak reżyserzy i producenci starają się przedstawiać operę w jak najbardziej „przyswajalny” sposób, chcąc przyciągnąć większą rzesze ludzi do teatru.
Powstają przedstawienia o tematyce związanej z dzisiejszą rzeczywistością, tematyce współczesnej, „ubrane” jednak w muzykę klasyczną.
Alicja Brzozowska: Czy zdarzyło się tak, że publiczność wyraźnie nie była zadowolona, była to np. grupa szkolna, zmuszona wręcz do obejrzenia spektaklu. Jak wtedy czuje się artysta, który usiłuje najpiękniej jak potrafi przekazać swoją rolę, a widzi, że odbiorcy nie szanują jego umiejętności i pracy?
Katarzyna Mizerny: Jeszcze podczas studiów występowałam w szkołach razem ze swoimi kolegami. Śpiewaliśmy tzw. audycje umuzykalniające. Tu publiczność stanowiła wyłącznie młodzież. Ci młodzi ludzie często nie wiedzą jak się zachować, gdy słyszą muzykę klasyczną, a zwłaszcza śpiewaną! Niektórzy śmiali się, inni zatykali uszy. Co nas cieszyło to fakt, że zawsze znalazła się grupa młodzieży, na której ta muzyka wywierała wrażenie i nie wstydzili się tego okazać.
Mamy w Polsce nie tylko młodzież ogarniętą nowoczesnością i przyjmującą wszystkie aktualnie obowiązujące trendy, nie zawsze wedle swojego przekonania. Odnośnie pozostałych możemy mieć tylko nadzieje, że wynieśli coś z tych spotkań.
Dla nas aktorów taka sytuacja nie jest więc porażką sceniczną, zdajemy sobie bowiem sprawę, że reakcja tu młodego widza wynika w dużej mierze po prostu z niewiedzy i po części nieprawidłowej edukacji.
Alicja Brzozowska: Jak w takim razie według Ciebie zachęcać do wizyt w teatrach, operach i tym samym do poznania i obcowania z formami muzyki klasycznej? Myślę, że w Polsce nie usiłuje się nawet przyzwyczajać do tego gatunku muzyki, pokazywać, że może być ona interesująca, nawet fascynująca.
Katarzyna Mizerny: Muzyka powinna wrócić do szkół! I mam tu na myśli edukację muzyczną opierającą się nie tylko na przedstawieniu prymitywnych form i zaledwie napomknięciu o wartościach najważniejszych w muzyce, ale o pełnym przynajmniej zarysie elementów najistotniejszych przy odbiorze różnych form.
Dzieci od początku edukacji powinny mieć styczność z różnymi formami sztuki, także z muzyką klasyczną. Dużą rolę - podkreślę - powinna odgrywać szkoła, organizując wyjścia do teatru lub spotkania z artystami. Zawsze osobiste spotkania wywołują bardziej widoczne efekty. Wiele teatrów przygotowuje specjalne spektakle dla naszej najmłodszej widowni. Zostaje nam apelować: drodzy rodzice zabierajcie wasze pociechy do teatru!
Alicja Brzozowska: Bardziej prywatnie: czy nigdy nie myślałaś o tworzeniu lub odtwarzaniu muzyki masowej? Tu łatwiej o owacje, popularność…
Katarzyna Mizerny: Kiedyś próbowałam śpiewać jazz a nawet rock! Ale nie to mi w duszy gra… A mylnym okazuje się stwierdzenie, że brak nam - artystom teatrów i oper - spontanicznych wiwatów. Zdarzają się przedstawienia zakończone szałem skandującej publiczności, trudno uwierzyć prawda?- zwłaszcza wyobrażając sobie ją jako panie w sukniach i panów we frakach…
Alicja Brzozowska: Więc nie zdecydowałabyś się zmienić charakteru muzyki jaką wykonujesz, aby dostosować ją do trendów, w pogoni za publicznością? By zaistnieć na rynku w innych formach muzyki, muzyki na przykład bardziej opłacalnej?
Katarzyna Mizerny: Nie, to nie dla mnie.
Alicja Brzozowska: Nie marzysz o rzeszy fanów, o popularności powodującej oglądanie siebie na okładkach kolorowych pism?
Katarzyna Mizerny: Nieskromnie stwierdzę: oczywiście że tak! Kto ze środowiska aktorów nie marzy o sławie w pełnym tego słowa znaczeniu z czerwonymi dywanami w tle?Tak, tylko warunek jest jeden - popularność zdobyta ciężką pracą, doceniona za talent, grę, a nie skandale i udział w reality- show…
Bardziej poważnie, dla mnie osobiście najbardziej liczy się spełnienie własnych, skrytych ambicji.
Alicja Brzozowska: W takim razie jakie są dla Ciebie wyznaczniki spełnienia zawodowego?
Katarzyna Mizerny: Kiedy po przedstawieniu lub koncercie jestem zadowolona z pracy jaką wykonałam i kiedy publiczność daje temu wyraz, wtedy jestem spełniona.
Artyści bez publiczności są nikomu nie potrzebni. To dzięki naszym widzom powstają coraz to nowsze, wspanialsze, bardziej innowacyjne przedstawienia i interesujące koncerty. Dzięki publiczności nasz „trudny” gatunek muzyki przetrwał, a nam wykonywanie go przynosi wiele satysfakcji. Mimo wszystko!
Alicja Brzozowska: Życzę Ci niezmiennej fascynacji klasyką; doceniam fakt, że mamy w Polsce artystów prawdziwych, gotowych realizować własne marzenia, nie kierując się wyznacznikami aktualnej mody.
Dziękuję serdecznie.
Alicja Brzozowska, studentka I roku Kulturoznawstwa
(Wywiad przygotowano jako pracę zaliczeniową przedmiotu „Współczesne życie teatralne” w Wyższej Szkole Zarządzania Ochroną Pracy w Katowicacach)
Alicja Brzozowska
Dla Dziennika Teatralnego
13 czerwca 2009