Zbrodnia wyobcowania

"Obcy" Alberta Camusa doczekał się polskiej prapremiery: adaptacja słynnego dzieła powstała w krakowskim Teatrze im. Juliusza Słowackiego, jako wynik współpracy Anny Smolar (adaptacja sceniczna, reżyseria) i Tomasza Śpiewaka (adaptacja sceniczna). Na deskach Sceny Miniatury obserwujemy proces mordercy spod Algieru

Scena wyłożona jest dziwną gąbką, pod którą w niektórych miejscach rysują się niewielkie wzniesienia. Pośrodku znajduje się dziwna instalacja, przypominająca szafot lub zabudowaną z tyłu estradę. Po bokach tej machiny leży dwóch mężczyzn: jeden z nich w plażowym stroju (Grzegorz Mielczarek), drugi – w ubraniu adekwatnym do wyprawy na safari (Marcin Sianko). Ale przecież to Algier – zatem dobór ubrań w pełni uzasadniony... Drugi mężczyzna okazuje się być dziennikarzem, odpowiedzialnym za transmisję z procesu sądowego niejakiego M., oskarżonego o morderstwo z premedytacją. Domniemanym zabójcą jest właśnie człowiek w stroju plażowym, który w czasie prezentacji przywdziewa garnitur. Przenosimy się na salę sądową: wchodzi prokurator (Radosław Krzyżowski) i obrońca (Agnieszka Judycka). Ława przysięgłych to my, widzowie. To nam prezentowane są fakty i przypuszczenia.

Oskarżony Meursault ze spokojem przyjmuje zarzuty prokuratora; obserwujemy, jak obrońca pozwala się przyprzeć do muru wyliczeniem okoliczności, świadczących na niekorzyść jego klienta. Obie strony sięgają po nowe dowody, sugestywnie przekazując je za pomocą odgrywania przez dwie postaci wydarzeń związanych z osobą M. Postępowanie oddala się od meritum: Meursaultowi zarzuca się niespotykaną oziębłość, zwłaszcza wobec pogrzebu matki. Właśnie okoliczności tego zdarzenia absurdalnie stały się miarą popełnionego przez niego morderstwa. Nietrudno odgadnąć wynik procesu – pozostaje oczekiwać na moment egzekucji. Meursault odtwarza w myślach chwilę zabicia Araba niczym powracające złudzenie, w którym zanika kolejność i logika wydarzeń... 

Powietrze podczas spektaklu tężeje. Dzięki świetnemu aktorstwu Grzegorza Mielczarka i Radosława Krzyżowskiego widz daje wciągnąć się w grę napięć; nie eksploduje, a wygasa w finale sztuki: nie ma katharsis. Choć jesteśmy świadomi winy M., przebieg procesu nadaje mu absurdalny charakter – bo przecież nie chodziło o obojętność mężczyzny wobec śmierci matki – który zmniejsza dystans do sądzonego. W zasadzie im dłużej trwa proces, Meursault wydaje się coraz mniej winny, chociaż nie czujemy się wciągnięta w rolę członka ławy przysięgłych, w której naiwnie postawił nas reżyser. Wolimy patrzeć z boku na adwokatów, oskarżonego i parę aktorów odzianych w ciemnego koloru uniformy (Dominika Bednarczyk i Rafał Sadowski), którzy na małej scenie dokonują groteskowej rekonstrukcji wydarzeń. To oni zastępują usunięte z adaptacji postaci Marii – kochanki oskarżonego, jego sąsiada, przyjaciela, wreszcie zastrzelonego Araba. Pomimo ich braku spektakl jest zwięzły i zrozumiały. Towarzysząca mu niepokojąca muzyka i ciekawie opracowana reżyseria światła pozwalają płynnie przechodzić od scen sądowych do rzadkich, ale jednak występujących chwil przeżywanych w umyśle głównego bohatera.



Maria Anna Piękoś
Dziennik Teatralny Kraków
12 czerwca 2012
Spektakle
Obcy