"Ze względów oszczędnościowych polecam zgasić światłość wiekuistą..."

27 grudnia 1953 roku zmarł w Zakopanem Julian Tuwim. Ostatniego dnia życia na kawiarnianej serwetce poeta zapisał swoje ostatnie zdanie: "Ze względów oszczędnościowych polecam zgasić światłość wiekuistą..."

Sylwestra 1953 roku Tuwim miał spędzić w Zakopanem z Ludwikiem Morstinem i jego żoną. Jak pisze Mariusz Urbanek w książce "Tuwim. Wylękniony bluźnierca":

Poeta miał przeczucie, że nadchodzący rok 1954 będzie dla niego szczęśliwy. Na początku grudnia wziął udział w pogrzebie Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Tuwim boleśnie przeżył śmierć młodszego kolegi, z którym niemal całe życie przyjaźnił się i spierał. Na pogrzebie płakał, zerwał na pamiątkę listek z wieńca, potem napisał wiersz "Hołdy", ostatni w życiu, poświęcony właśnie Gałczyńskiemu.

Przy "tycim" kieliszku

Po śmierci Gałczyńskiego Tuwim był w depresji, skarżył się na serce, ale lekarz, który go zbadał, nie dostrzegł nic groźnego. 17 grudnia poeta wraz z żoną wyjechali do Zakopanego, gdzie czekali już na nich przyjaciele, m.in. Seweryn Polak i Jan Marcin Szancer. Przedpołudnia spędzali tak, jak Tuwim lubił, przy "tycim" kieliszku wódki w Jędrusiu albo Kmicicu, rozmawiali o literaturze i tłumaczeniach. Tuwim nie dawał się namówić na żadne dłuższe spacery. Gdy raz żonie udało się go wyciągnąć do Doliny Kościeliskiej, wyszedł na chwilę z samochodu, rozejrzał się i zarządził odwrót. "Tylko z okna knajpy cenię widoki" - miał powiedzieć.

Wigilię spędzili w pensjonacie, gdzie Tuwim wypatrywał pierwszej gwiazdki, dzielił się ze wszystkimi opłatkiem. "Bo chociaż jestem Żyd, jestem przecież Polak" - miał powiedzieć.

Zmarł na wylew krwi do mózgu

27 grudnia Tuwim skarżył się na chandrę. Przedpołudnie spędził m.in. z Szancerem w jednej z zakopiańskich knajp. To wtedy napisał na serwetce zdanie, jak się okazało - ostatnie zapisane przez niego słowa: "Ze względów oszczędnościowych polecam zgasić światłość wiekuistą...".

Wypił więcej niż zazwyczaj - kilka dużych kieliszków wódki, prosił kolegów, żeby nie mówili o tym jego żonie. Stefania Tuwim i tak zauważyła, że wypił więcej, niż miał zwyczaj pić - poeta robił wrażenie rozdrażnionego, poruszał się niepewnym krokiem. Stefania odwiozła go do pensjonatu Halama, położyła do łóżka, wydawało się, że wszystko wraca do normy. Około godziny trzeciej Eugeniusz Żytomirski, który także mieszkał w Halamie, usłyszał wołanie Stefanii Tuwim o ratunek. Wezwano pogotowie, które przyjechało już po kilku minutach, od razu zjawił się też lekarz z sąsiedniego pensjonatu. Nic to nie dało. Tuwim zmarł na wylew krwi do mózgu.

W kraju - bohater. Za granicą - zdrajca

Pogrzeb na warszawskich Powązkach Wojskowych był bardzo uroczysty. Mowę wygłosił premier Cyrankiewicz, pośmiertnie nadano Tuwimowi Order Polonia Restituta z Wstęgą. Peerelowscy dygnitarze stawili się tłumnie, podobnie jak zwykli czytelnicy. W kraju żegnano Tuwima jak księcia poezji, na emigracji - jak zdrajcę. W londyńskich "Wiadomościach" Marian Hemar pisał: "Sławił swoimi strofami Stalina, w plugawym pendant do swoich dawnych wierszy o Piłsudskim".

60 lat po śmierci poety jego wiersze są nadal czytane i kochane. Szczególną popularnością cieszą się utwory Tuwima dla dzieci, głośne czytanie "Lokomotywy" stało się rytuałem akcji organizowanych w ramach kampanii "Cała Polska czyta dzieciom".

Jednak, jak uważa Mariusz Urbanek, to "Bal w operze" jest obecnie najżywiej odbieranym utworem Tuwima. "Bal...", w którym Tuwim opisuje degenerację elit władzy, "wciąż sprawia wrażenie, jakby powstał przed chwilą, że opisuje tę rzeczywistość, która dzieje się za oknem, na ulicy, na politycznych salonach i klepiskach" - pisze biograf Tuwima. Dobiegający końca rok obchodzony był uchwałą Sejmu RP jako Rok Juliana Tuwima.

Na zdjęciu: pisarz Ilja Erenburg, poeta Julian Tuwim, dramaturg Aleksander Korniejczuk, Światowy Kongres Intelektualistów w Obronie Pokoju, przyjazd delegacji radzieckiej na dworzec Wrocław Główny, sierpień 1948 r.



(-) (-)
(PAP)
29 grudnia 2013
Portrety
Julian Tuwim