Zero reakcji pasażerów. Cisza

Reżyser teatralny Paweł Passini opisał na Facebooku zdarzenie, do jakiego doszło w niedzielę, 16 sierpnia. Napisał, że został okradziony "przez kibiców Legii" w autobusie komunikacji miejskiej, próbowali go także pobić. "Krzyczałem, żeby wezwać policję. Zero reakcji pasażerów. Cisza" - podsumował w poście.

Reżyser zaatakowany w warszawskim autobusie. "Dojedziemy cię, pedale"

Reżyser teatralny Paweł Passini opisał na Facebooku zdarzenie, do jakiego doszło w niedzielę, 16 sierpnia. Napisał, że został okradziony "przez kibiców Legii" w autobusie komunikacji miejskiej, próbowali go także pobić. "Krzyczałem, żeby wezwać policję. Zero reakcji pasażerów. Cisza" - podsumował w poście.

Do zajścia doszło w autobusie nr 128 - w kierunku centrum z Pola Mokotowskiego - spostrzegł grupkę paru osób. – Popijali piwo, trzymali polską flagę, nie mieli na sobie maseczek. Usiadłem naprzeciwko nich, wyjąłem telefon i słuchałem muzyki – powiedział dla "Gazety Wyborczej".

"Nikt nie reagował"
W pewnym momencie zobaczył, że jedna z osób zbliżyła się do niego, a po chwili - pozostali członkowie grupy. Próbowali wyrwać mu telefon. Sposób, w jaki go trzymał, mógł sugerować, że ich nagrywał, choć tego nie robił. - Zacząłem krzyczeć, prosić o pomoc. Ale nikt nie reagował. Ludzie odwracali wzrok i patrzyli w okno – dodał.

Passiniemu udało się wyrwać i przejść na początek autobusu. O zdarzeniu poinformował kierującą pojazdem kobietę, domagał się interwencji i wezwania policji. – Nie potrafiła podjąć właściwej decyzji. Nie chciała się zatrzymywać, bo musiałaby anulować cały kurs, powiadomić centralę, a to trwałoby dość długo. Autobus był pełen ludzi. Pasażerowie pewnie zaczęliby się niecierpliwić. Takie słyszałem tłumaczenia – opowiedział reżyser "GW".

Wszystko wskazuje, że grupa jechała na protest narodowców pod nazwą "Stop agresji LGBT" na Krakowskim Przedmieściu. Osoby wysiadły na Dworcu Centralnym, a po wyjściu wykrzykiwali w kierunku Passiniego: "Dojedziemy cię, pedale". Pomimo że niedaleko przystanku stał radiowóz, reżyser nie zdecydował się zaalarmować policjantów o zajściu. - Nie chciałem (...) wysiadać w obawie, że oberwę od tej grupki, która mogła się gdzieś czaić - wyjśnił.

Passiniemu na szczęście nic się nie stało - ukradzionu mu słuchawki od telefonu. Zanim sprawę zgłosi na policję, chce skonsultować się z prawnikiem oraz wystąpi o zapis z kamer autobusowego monitoringu.

– To nie do pomyślenia. Była niedziela, środek dnia, centrum miasta. Prosiłem o pomoc, nikt nie reagował, ludzie udawali, że niczego nie widzą, jak gdyby takie sytuacje, kiedy ktoś atakuje w autobusie drugiego człowieka, były czymś naturalnym - mówił w rozmowie z "GW". Dodał, że to nie pierwsza tego typu sytuacja. Dlatego też zdecydował się wyprowadzić ze stolicy. - Nie chcę chodzić po mieście z pałką i gazem, bo przecież nie o to chodzi, aby ludzie zbroili się po zęby przed wyjściem z domu na ulicę. Chcę się czuć bezpiecznie – podsumował.

Kontrowersyjny spektakl Passiniego

O Passinim było głośno w zeszłym roku, gdy na Festiwalu Nowe Epifanie w Warszawie odbył się pierwszy pokaz przedpremierowy spektaklu "#chybanieja". Przedstawienie zostało bardzo dobrze przyjęte przez widownię. Jednak jeszcze przed premierą władze Rzeszowa, po interwencji Kurii, próbowały wstrzymać prace nad nim.

Rzecznik diecezji po spektaklu "#chybanieja": Wyszedłem z przedstawienia w poczuciu, że należę do organizacji tak zepsutej, iż nie ma w niej nadziei na oczyszczenie



(-) (-)
Onet.Kultura
24 sierpnia 2020
Spektakle
#chybanieja
Portrety
Paweł Passini