Zimny rosół

Warszawski Teatr Powszechny ma pecha. Choć od słynnej premiery "Komedianta" w reżyserii Erwina Axera z wielką rolą Tadeusza Łomnickiego na scenie Współczesnego minęło ponad 20 lat, ciągle są tacy, którzy ją pamiętają

A skoro pamiętają, będą porównywać. Tyle że porównania nie mają sensu. Wspaniałe przedstawienie Axera, oparte na uważnej lekturze dramatu Thomasa Bernharda, było groteskową i przejmującą opowieścią o piekle i kłamstwie teatru. Łomnicki genialnie grał aktora rojącego o własnej wielkości, potwora trawionego obsesyjną pychą, tyrana terroryzującego najbliższych w imię podtrzymywania własnych złudzeń.

A kogo gra w Powszechnym Kazimierz Kaczor? Komedianta średniego sortu bez przekonania deklamującego kwestie na temat swojej wyjątkowości. Jego Bruscon to człowiek pozbawiony siły, gderliwy sybaryta za sprawę wagi największej mający konsystencję rosołu podawanego przez właściciela gospody (bezbarwny Krzysztof Stroiński). W efekcie spektakl Waldemara Śmigasiewicza sam przypomina ów przeklęty rosół - jest zimny i kompletnie bez smaku.

Na domiar złego reżyser bezceremonialnie obchodzi się z dramatem Bernharda. Lekką ręką wycina zeń całe połacie monologów Bruscona, co dodatkowo osłabia rolę Kaczora, a przedstawieniu odbiera całą moc oskarżenia teatralnej blagi. Rezygnuje w całości z postaci jego żony (czyżby w Powszechnym zabrakło aktorki zdolnej udźwignąć jej rolę?), co owocuje kastracją wątku chorej rodziny bohatera. W Powszechnym mamy tylko choleryka dla sadystycznej przyjemności ćwiczącego swe dzieci (Anna Moskal i Michał Napiątek).

Otrzymujemy zatem mniej niż namiastkę "Komedianta". Wyzutą z napięcia historyjkę w stylu "realizmu kuchennego", pogubionych aktorów, kuriozalne inscenizacyjne efekty. Trudno zrozumieć, po co Powszechnemu taka proteza. Mógłby Waldemar Śmigasiewicz wyreżyserować jakąś całkiem niezłą komedię, Kazimierz Kaczor by w niej zagrał, a publiczność się uśmiała. I wszyscy byliby zadowoleni.



Jacek Wakar
Przekrój
12 lutego 2011
Spektakle
Komediant