Zło rodzi zło

Oglądanie teatru na ekranie w przekazie na żywo to istna kwadratura koła. To niesamowite – w jednej chwili daną scenę oglądają tysiące osób i każda z nich odczytuje ją inaczej. Magia National Theatre Live po raz kolejny zawładnęła Multikinem. „Makbet" zawładnął naszą uwagą.

 

Na scenie ustawiony jest duży pomost zwrócony w stronę widowni. Na nim dokonuje się ostatni akt buntu przeciwko królowi: Makbet wraz z towarzyszami dorzynają rebeliantów, głowa tana Kawdoru zostaje oddzielona od ciała i zatknięta w worku na tyczce. Entuzjastycznych wojowników spotykają trzy siostry – wiedźmy. Co dzieje się potem – wszyscy wiemy.

Rufus Norris wojnę tana Kawdoru z królem Dankanem przenosi w dzisiejszy świat pogrążony w konfliktach zbrojnych. Walki pomiędzy buntownikiem i jego władcą zostają podniesione do rangi dzisiejszych wojen: w Syrii czy na granicy izraelsko-palestyńskiej, która w ostatnich dniach przybrała na sile. Rozgorączkowany kolejnymi bitwami i zdobywanymi zaszczytami Makbet czuje się zdeterminowany do zdobycia korony. Pierwotne instynkty dominacji obudzone w walce dają o sobie znać. Tylko ten moment zawahania na chwilę odsłania oblicze człowieka myślącego, świadomego niszczącej siły zła. Ale zaledwie na chwilę - potem mężczyzna zabija Banka i zleca morderstwo rodziny Malkolma. Dusza wojownika znieczulona przez okrucieństwa wojny zatraca zaczepienie w cywilizacji. Rozdźwięk pomiędzy żądzą krwi a konsekwencjami czynów ogłupia Makbeta, który traci zdolność trzeźwej oceny sytuacji.

Lady Makbet dla Norrisa jest typową żoną wodza, najlepszym doradcą i... lustrzanym odbiciem męża, jego drugą stroną Księżyca. Wspiera jego ambicje, pozornie popycha do zbrodni, motywuje w chwilach zawahania, w których jednak... żołnierz jest zupełnie zdecydowany, co powinien robić. Uważam, że w tej adaptacji dramatu Lady Makbet mogłaby nie występować, bo mężczyzna ma gotowy plan od przepowiedni sióstr i nie zawaha się go zrealizować, czeka tylko na znak, którym jest potwierdzenie wróżby o tytule tana Kawdoru. Lady początkowo zachowuje zimną krew, ale, obserwując chwilową histerię męża, przekracza krytyczny moment. Od tego momentu Makbet będzie silniejszy i bardziej bezwzględny, a ona będzie chylić się ku śmierci.

Sytuując akcję w trakcie konfliktu zbrojnego, reżyser wykazał się podobną intuicją co Ralph Fiennes w filmowej adaptacji „Koriolana", w której wydarzenia wplatają się w wojnę na Bałkanach. To już nie jest tylko uciszenie brykającego buntownika przez poplecznika króla, to bezwzględne dążenie do władzy na froncie, na którym nawet po jednej stronie ciężko znaleźć jednoznacznych sprzymierzeńców. To nie jest tylko nieszczęsna idea władzy pojawiająca się przez ułamek sekundy w głowie Makbeta – to konsekwentne poruszanie się po ciągle płonącej drabinie. Okrucieństwo wojowników, w tym jego samego, to zachowania żołnierzy zorientowanych na bezwzględne zwycięstwo: odrzynanie głów (bo to już nawet nie jest odcinanie – to regularne rzezanie) pokonanych, bezlitosne mordowanie małych dzieci, układanie ich w stosy, czy przenoszenie małych zwłok w siatkach jak trofea. Niestety przecież od ciosu mieczem giną ofiary Dżihadu, dzieci w Syrii umierają od stosowanej broni chemicznej. Wojna jest kuźnią zła i makiawellicznej walki.

Spektakl ogląda się z zapartym tchem. Chłodna, zachowawcza scenografia i reżyseria światła budują mroczny klimat utworu. Wykorzystano funkcję obrotową sceny, dzięki której możemy zaglądać do domu Makbetów z różnej perspektywy. Pomost, po którym kroczą postacie, jest tu bardzo przewrotny – łuk kojarzony jest ze znakiem pokoju, przymierza, jedności; tu zaś przynosi śmierć i kolejne kłopoty. Kostiumy są stylizowane na współczesne, sposób uzbrojenia przypomina trochę walki w okopach, wojenną partyzantkę. Całość dopełnia świetna, nastrojowa muzyka. Warto podkreślić rolę muzyczności w tworzeniu klimatu spektaklu: pojawiającym się wiedźmom towarzyszą pokrzykiwania i pełne, gardłowe dźwięki. Atmosfera robi się nieoczywista, tajemnicza - osnuwa Makbeta mgłą niepewności. Choć przyszłość każdy już zna...



Maria Piękoś-Konopnicka
Dziennik Teatralny Kraków
18 maja 2018
Spektakle
Makbet
Portrety
Rufus Norris