Zróbmy razem spektakl
Klara Williams napisała: "Szukam osób, które przybyły do Polski z objętej wojną Ukrainy: aktorów, tancerzy, reżyserów, scenarzystów, wszystkich, którzy w normalnych czasach pokoju tworzyliby sztukę teatralną na Ukrainie". Odzew ją zaskoczył.Zaczęło się od odruchu serca i facebookowego wpisu. Klara Williams, aktorka teatralna, filmowa i serialowa, od momentu wybuchu wojny mocno przeżywa to wszystko, co dzieje się w Ukrainie. „Moje serce pęka na kawałki, kiedy widzę cierpienie niewinnych ludzi. Od pierwszych dni, tak jak miliony Polaków włączam się we wszystkie możliwe akcje pomocowe, zakupy, zbiórki potrzebnych rzeczy, robienie kanapek, organizowanie domów dla rodzin" – napisała na swoim facebookowym profilu.
Żeby pamiętać: najważniejsza jest godność
O wybuchu wojny dowiedziała się w czasie rzeczywistym: – Tego dnia o piątej rano wsiadałam do pociągu z mojego rodzinnego Wrocławia do Warszawy – opowiada. – Wstałam o czwartej i zobaczyłam wiadomość od przyjaciela ze Stanów Zjednoczonych: „jest wojna". Zmroziło mnie, odpaliłam serwis informacyjny, wyświetlił się komunikat o inwazji, a po chwili oglądałam transmitowane na żywo przemówienie Putina. Kolejnych kilka dni spędziłam w potwornym stresie. Szybko zaangażowałam się w zbiórki, w zakupy dla uchodźców. Poszłam do drogerii z listą najpotrzebniejszych rzeczy, przekonana, że to wszystko zmieszczę do jednego koszyka – skończyło się na tym, że sprzedawczyni wyciągnęła z zaplecza magazynowy wózek. Kilka dni później razem z koleżanką przygotowałyśmy dwa tysiące kanapek i zawiozłyśmy je na Dworzec Centralny. Rozeszły się w dziesięć minut, a kiedy wręczałam ostatnią paczuszkę pewnej kobiecie, zauważyłam, że otwiera właśnie puszkę z jedzeniem dla kotów, żeby się posilić. Zdałam sobie sprawę, jak wielka jest dezorientacja przyjeżdżających do Polski osób. I jak ważne jest to, żeby pomagając tym, którzy stracili wszystko, pozwolić im zachować godność. O to też chodzi w projekcie, do którego zapraszam ukraińskich artystów. Tak, chcę, żeby mieli szansę zaprezentować się przed polską publicznością, ale równie mocno zależy mi na tym, żeby zapewnić im godne warunki pracy, żeby dostali za nią uczciwe wynagrodzenie.
Żeby reżyserka z Charkowa nie pucowała warszawiakom okien
Kiedy Williams na jednej z grup pomocowych na FB przeczytała ogłoszenie, w którym młoda reżyserka teatralna z Charkowa oferowała, że podejmie się każdej pracy, łącznie z myciem okien na wiosnę, pomyślała, że uchodźcy artyści, którzy trafili w ostatnich tygodniach do Polski, potrzebują pracy wykorzystującej ich potencjał twórczy.
„I przyszedł do mojej głowy pomysł oraz potrzeba serca, żeby zrobić coś razem z naszymi braćmi i siostrami z Ukrainy, którzy tak samo jak ja związani są z teatrem – napisała w swoim facebookowym apelu. – Szukam osób, które przybyły do Polski z objętej wojną Ukrainy: aktorów, tancerzy, reżyserów, producentów, scenarzystów, scenografów, choreografów, wszystkich, którzy w normalnych czasach pokoju tworzyliby sztukę teatralną na Ukrainie. Wspólnie wyprodukujemy sztukę teatralną, która opowie historię, na którą wspólnie się zdecydujemy".
Odzew ją zaskoczył – w ciągu zaledwie trzech dni na apel odpowiedziało 150 artystek i artystów. Wśród nich nie ma dotąd reżyserki z Charkowa, do której Williams sama napisała i od której niecierpliwie wypatruje odpowiedzi. Są jednak zarówno uchodźcy, którym udało się przekroczyć granicę, jak i artyści, którzy pozostali w kraju. – To bardzo krzepiące, że odbiór mojego apelu jest tak szeroki – mówi nam Klara. – A choć skierowałam go do artystów, którzy przyjechali do Polski, uciekając przed wojną, to codziennie odkrywam, że pisze też do mnie mnóstwo twórców z Ukrainy, głównie mężczyzn, którzy nie mogą stamtąd wyjechać. Czytam w mailach: „mam 18/19 lat, jestem tancerzem/aktorem, chciałbym bardzo dołączyć do pani projektu, ale nie mogę wyjechać, bo pomagam tacie/dziadkowi/rodzinie". To poruszające wiadomości, które sprawiają, że myślę o tym, jak zaangażować takie osoby do naszej produkcji, być może zdalnie. Napisał też do mnie starszy pan, poeta, który dotarł do Polski w zeszłym tygodniu, pieszo, z jedną walizką. Nie wie, czy mógłby się do czegokolwiek przydać, ale zgłasza swoją chęć, załączając poemat o swojej walizce, napisany w drodze do Polski. Wobec takich listów nie można przejść obojętnie, sprawiają, że nawet na początkowym etapie pracy wytwarza się ogromna energia. Oczywiście w Polsce jest najwięcej uchodźczyń artystek, piszą w swoim imieniu, ale też w imieniu sąsiadek, koleżanek, przyjaciółek, własnych dzieci z ogromnym twórczym potencjałem. Są reżyserki i reżyserzy, scenarzystki i scenarzyści, producentki i producenci.
Żeby zrobić szum. I zapłacić za pracę.
Na zamknięcie listy zgłoszeń Klara Williams daje sobie dwa tygodnie. Potem chce zorganizować spotkanie z artystami. A choć dziś najwięcej czasu spędza, odpisując na maile, zdaje sobie sprawę, że przed nią kolejne wyzwania.
– Najważniejsze jest miejsce pracy – mówi. – Szukam partnera, instytucji, najlepiej teatru, który będzie chciał nas ugościć podczas pierwszego spotkania, ewentualnie dać przestrzeń na próby, ale przede wszystkim pozwoli zorganizować u siebie premierę. To bardzo ważne, żeby odbyła się na deskach warszawskiego teatru, bo zależy mi na tym, żeby ta produkcja miała odpowiedni oddźwięk. Po drugie, chciałabym do niej zaprosić też polskich artystów, żeby ten projekt opierał się na twórczej wymianie. Niczego nie narzucam, ale ponieważ zgłasza się wielu twórców, nie wykluczam, że w ramach wspólnego działania stworzymy cztery różne wizje, reżyserowane przez czterech twórców. Po trzecie, finansowanie. Dlatego staram się nawiązać współpracę z jedną z fundacji, żeby móc jak najszybciej uruchomić konto do wpłat – chciałabym, żeby projekt był finansowany m.in. z międzynarodowego crowfundingu, a pracujący przy nim artyści dostali pełnopłatny angaż. Po czwarte, chciałabym, żeby równolegle ze spektaklem powstał film dokumentalny o nim i o jego twórcach, co sprawi, że o projekcie będzie jeszcze głośniej.
Żeby teatr otworzył się na artystów z Ukrainy
Inicjatywa Klary Williams nie jest jedyną formą pomocy skierowaną do ukraińskich artystów teatralnych – coraz więcej scen otwiera swoje drzwi dla twórców, którzy musieli wyjechać z kraju ogarniętego wojną. Dwie osoby – aktora i pracownika technicznego – zaoferował się zatrudnić Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu, schronienie i wsparcie przy realizacji projektów artystycznych proponuje artystom krakowski Dom Utopii – Międzynarodowe Centrum Empatii, z kolei Teatr Łaźnia Nowa zatrudni pochodzących z Ukrainy oświetleniowców, montażystów, realizatorów video, garderobiane, rekwizytorów, inspicjentów. Z podobnymi inicjatywami wystąpiło wiele innych instytucji, w tym chorzowski Teatr Rozrywki czy Wrocławski Teatr Lalek. Natomiast krakowski Teatr Nowy Proxima zaprasza ukraińskich aktorów do współpracy przy realizacji przedstawienia, którego bohaterem będzie prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, a tekst pisze Ziemowit Szczerek. Cały dochód z eksploatacji spektaklu zostanie przeznaczony na wsparcie dla Ukrainy.
Artyści, którzy chcą dołączyć do projektu Klary Williams, oraz osoby i instytucje, które zechciałyby wesprzeć artystkę w realizacji organizacyjnie i finansowo, mogą skontaktować się z nią za pośrednictwem jej profili na FB i Instagramie oraz mailowo: contact@klarawilliams.com.
Klara Williams karierę aktorską zaczynała jako Klara Broda. Zmieniła nazwisko na Williams, bo - jak tłumaczy - bardziej odpowiadało jej aktorskim aspiracjom. Klara jest córką Anny Morawieckiej i siostrzenicą premiera Morawieckiego. Jest też siostrą Franka Brody, aktywisty zaangażowanego w obronę praw społeczności LGBT. Skończyła Akademię Sztuk Teatralnych, jest aktorką Teatru Śląskiego w Katowicach. Za rolę mocno – w porównaniu z oryginałem – wyzwolonej Oleńki Billewiczówny otrzymała Nagrodę im. Andrzeja Nardellego za najlepszy debiut teatralny ubiegłego sezonu.
Pierwszą jej filmową rolą była Edith Kronenberg w filmie „Sługi boże"
Magda Piekarska
Wysokie Obcasy
7 kwietnia 2022