Zwiędłe Lilie

"Rosencrantz i Guildenstern nie żyją" na Festiwalu Szekspirowskim. O spektaklu węgiersko-rumuńsko-brytyjskim z udziałem zespołu The Tiger Lillies.

Wizyta The Tiger Lillies na Festiwalu Szekspirowskim w roku 2015 była wydarzeniem niezapomnianym. Tak samo jak w tym roku był to dwupak – koncert + spektakl, ale wszystko pozostałe było już inne. Spotkanie sceniczne aktorów kopenhaskiego Teatru Republique z triem Martyna Jacquesa zaowocowało synergicznym widowiskiem, w którym wszyscy performerzy byli równoprawnymi uczestnikami. Aktorzy grali, także na instrumentach, latali (dosłownie) i wchodzili w relacje sceniczne z muzykami. Falset Martyna nie tylko ilustrował wydarzenia i stany emocjonalne, muzyka i piosenki w połączeniu z wizualizacjami i kapitalnymi pomysłami scenograficznymi, a nawet bez tego, pełniły po prostu rolę dramaturgiczną, tworzyły jakość przekazu, wzbogacały i ubarwiały sensy. Płyta i spektakl stały się popularne, powstał ciekawy format.

Po sprawdzone rozwiązanie postanowił sięgnąć w szerokiej koprodukcji Aradi Kamaraszínház, węgierski teatr z Rumunii (pozostali koproducenci to: Gyula Várszínházi Aradi Ioan Slavici Klasszikus Színház albo Gyula Castle Theatre i Aradi Ioan Slavici Classical Theatre - nazwy w wersji anglojęzycznej). Tym razem nie po arcydramat, ale jego spin off i dekonstrukcję, „postmodernistyczny dramat", czyli „Rosencrantz i Guildenstern nie żyją". Nad ostateczną wersją dramatu Stopparda pracowało aż trzech dramaturgów, wszak tekst jest zaproszeniem do interpretacji, ale Węgrzy nie silili się zbytnio na poszukiwania. Sprowadzili wszystko do konwencji kabaretowej, sensy stały się zbędne, liczyły się tylko efekty, wrażenia i skojarzenia. Para Klaudiusz i Gertruda? Proszę bardzo – będzie super, jak będzie to ciągnący ją niczym za lejce karzeł. Rosencrantz i Guildenstern nie żyją? No to dawaj ich do trumien a Ofelię też, tylko do odkrytej i szklanej. Nieatrakcyjny pod każdym względem Hamlet? Spoko, czemu nie, Hamletem może być choćby koń, byleby było intrygująco i smacznie, sensu nie trzeba szukać, wystarczy czysta teatralność. Byleby, byleby...

Nie było ani ciekawie, ani zaskakująco. Węgierski spektakl z Rumunii to kabaret artystowsko-grepsiarski. Tanie gesty, biedne przyruchy, zaczadzenie awangardą sprzed półwiecza, co najmniej pięć zakończeń – wszystko żyłowane ponad miarę. Chyba żeby nowocześniej było, organizatorzy postanowili zrezygnować z tłumaczeń piosenek, wychodząc ze słusznego oczywiście założenia, że na Szekspirowskim w angielskim wszyscy czują się jak ryba, a już manieryczny, deformujący falset Martyna zrozumiały jest dla wszystkich. Ogólnie takie armeńsko-gruzińskie to było – anachroniczne dla wysmakowanego teatralnika, ale entuzjastycznie przyjęte przez dużą część publiczności (standing ovation dość szybkie na poziomie +50%).

To, co jednak najsmutniejsze, to udział w projekcie The Tiger Lillies. Ich piosenki były przerywnikami, całość można odebrać jak z rysunku Andrzeja Mleczki, na którym oburzony chłopiec mówi: Nie znoszę, kiedy reklamy przerywane są tymi głupimi filmami. Nie było właściwie interakcji, bo dzwoneczek zapowiadający i kilka leniwych przyruchów to żadna interakcja, tylko spazmy słabo przygotowanych ruchowo do wykonywania zawodu aktorów. „Hamlet" z najszczęśliwszego miasta na świecie to było teatralne hygge, węgierski z Rumunii „Rosencrantz i Gulidenstern nie żyją" to przeterminowany paprykarz z puszki. A do tego trochę rozmieniające legendę na drobne zwiędłe Lilie, o których tak po premierowym pokazie pisze Fazekas Sándor, czyli po naszemu Sándor Fazekas:

A The Tiger Lillies zenekar esete szimptomatikus: előző este még egy önálló, fergeteges Hamlet-dalfeldolgozást adtak elő (ők maguk egy híres Hamlet-előadás részesei is voltak korábban), ezen az estén azonban puszta betétszámokat adtak elő; jobban kellett volna integrálni őket a darabba.

Myślę, że tłumaczenie zbędne, podobnie jak napisy do wczorajszych piosenek, ale jak już komuś nie teges to tak to brzmi w tłumaczeniu Google'a:

Przypadek The Tiger Lillies jest symptomatyczny: zeszłej nocy wykonali samodzielną produkcję własnej piosenki Hamleta (oni sami wcześniej byli częścią słynnego występu Hamleta), ale tego wieczoru nie zrobili nic oprócz depozytu; powinny być lepiej zintegrowane z utworem. więcej

Mam nadzieję, że Lilie zwiędły chwilowo i następnym razem pokażą pazury, albo chociaż pazurki...

___

Tom Stoppard, Rosencrantz i Guildenstern nie żyją. Reżyseria: Tapasztó Ernő, Produkcja: Aradi Kamaraszinhaz, The Classical Theatre „Ioan Slavici", Arad, Rumunia i Shakespeare Festival – Gyula Castel Theatre, Węgry, Muzyka: The Tiger Lillies, Dramaturgia: Nótáros Lajos, Fekete Réka, Tapasztó Ernő, Scenografia: Albert Alpár, Costumy: Janó Papp, Reżyseria światła: Ioan Horga, Asystenci reżysera: Fekete Réka, Norbert Dina. Obsada: Rosencrantz: Tege Antal, Guildenstern: Gulyás Attila, Tragedian: Horsány Atilla, Hamlet: Lung László Zsolt, Ofelia: Alexandra Gîtlan, Klaudiusz: Sándor Köleséri, Gertruda: Éder Enikő, Poloniusz, Tragedian: Zoltan Lovas, Tragedian: Iulia Pop. Czas trwania: 110 minut bez przerwy, Gdański Teatr Szekspirowski, 29 lipca 2019.



Piotr Wyszomirski
Gazeta Świętojańska
1 sierpnia 2019