Życie - co to właściwie znaczy?

Łukasz Wiśniewski sięgnął tym razem po dramat najbardziej znanego rosyjskiego duetu - braci Presniakow. W marcu tego roku na deskach Teatru Nowego odbyła się premiera spektaklu "Udając ofiarę". Do tej pory był on wystawiany prawie na wszystkich kontynentach, a światowa premiera miała miejsce w 2003 roku w Edynburgu.

Cechą charakterystyczną dla sztuk Olga i Wladimira Presniakow jest to, że potrafią oni opowiadać historie, które od początku do końca trzymają w napięciu. Fenomen ich sztuk wynika z tego, że potrafią obserwować współczesnego człowieka, a następnie przenoszą do teatru jego codzienność.  

Głównym bohaterem sztuki „Udając ofiarę” jest Wala – trzydziestolatek po filozofii i dziennikarstwie, który pracuje jako policyjny statysta przy rekonstruowaniu zdarzeń. Udaje ofiary: raz jest kobietą wyrzuconą przez męża przez okno, innym razem dziewczyną utopioną w basenie, to znowu mężczyzną zastrzelonym na zjeździe absolwentów, któremu za dobrze się powiodło. Jego życie rodzinne przeplata się z zawodowym. Widz ma możliwość śledzenia Wali podczas rozmowy z matką, narzeczoną czy też duchem zmarłego ojca, który ukazuje mu się w snach i tym samym doprowadza Walę prawie do obłędu. Fakt ten potęguje podejrzenie bohatera, że ojciec został zamordowany przez matkę i wujka.  

Jednak nie to jest w sztuce najważniejsze. Zdecydowanie bardziej istotne wydają się relacje chłopaka z najbliższymi, które są bardzo powierzchowne. Wala boi się życia, angażowania się w rózne sprawy oraz śmierci. Praca ma mu pomóc przezwyciężyć lęk przed śmiercią, jednak, jeśli przyjrzeć się bliżej poczynaniom Walii, to przecież jego życie osobiste niewiele różni się od tego udawanego w pracy. Jest równie pozorne. Nikodem Kasprowicz, który gra Walę, chciał w ten sposób pokazać współczesnego mężczyznę przesiąkniętego lękami i obawami, który własne lenistwo ukrywa pod płaszczem strachu przed rozpoczęciem życia na własny rachunek i wzięcia za nie odpowiedzialności. 

Nie tylko Wala taki jest - wszystkie postaci występujące w sztuce wydają się być zagubione albo dwuznaczne moralnie. Spektakl „Udając ofiarę” przedstawia ludzi, którzy mają problem z odnalezieniem się w świecie – tyczy się to zwłaszcza młodych przesiąkniętych wszechogarniającym nihilizmem, którym brak kręgosłupa moralnego, a wszelka etyka to dla nich tylko sposób na zaspokojenie potrzeb. Starsi - tak jak na przykład kapitan policji (w tej roli doskonały jak zawsze Mirosław Kropielnicki) - jakoś jeszcze sobie radzą, a w każdym razie się starają, nie potrafią jednak zrozumieć zachowania i postępowania młodzieży.  

„Udając ofiarę" w reżyserii Wiśniewskiego to dynamiczny spektakl, w którym nie ma miejsca na nudę. Wszystko jest dopracowane do perfekcji. Pełno w nim żartów sytuacyjnych - jak na przykład wtedy, gdy kapitan chce wyciągnąć z kieszeni zapalniczkę, a zamiast niej wypadają różowe majtki. Mieszają się style i gatunki, pojawia się absurd sytuacyjny. Całość dopełnia świetnie skomponowana muzyka Agaty Jagniątkowskiej oraz scenografia Szymona Gaszczyńskiego. Na uwagę zasługują również postać Japonki (Maria Rybarczyk) i matki Walii (Daniela Popławska). 

Łukaszowi Wiśniewskiemu udało się opowiedzieć historię o śmierci zasad moralnych i o tym, jak trudno odnaleźć się w tym świecie młodemu człowiekowi. Postawił przed widzem pytanie dotyczące jego sposobu życia i patrzenia na świat oraz innych ludzi.



Karolina Walczak
Dziennik Teatralny Poznań
13 czerwca 2009
Spektakle
Udając ofiarę